środa, 30 marca 2016

Wiosną lubię...

Wiosna, moi milusińscy! W końcu!!! A skoro wiosna, to trzeba obudzić się wreszcie z zimowego snu, wyrwać z marazmu i odżyć. Łatwo powiedzieć, ale trudniej zrobić, co? Skądś to znam… Dlatego właśnie przygotowałam dla Was 2 kreatywne wyzwania, które pobudzą Was do działania. Mam nadzieję, że skusicie się chociaż na jedno!

Wiosno, ach to ty! W końcu nadszedł ten cudowny czas, gdy zimowe chmury i nieprzyjemny chłód odchodzą w niepamięć. Możemy zacząć się cieszyć pierwszymi promieniami słońca, krokusami i porządnym kopem w tyłek po zimowym lenistwie. Okres świętego mikołaja, śniegu i temperatury poniżej 0 trochę nas rozpieścił. Zimne dnie, które zniechęcały do wychodzenia z naszego domku i długie wieczory nakłaniające do czytania książek w cieplutkim kocu. A do tego te okazje do świętowania. Ale w końcu możemy zacząć ŻYĆ. Przy okazji, nie mam pojęcia kto wymyślił, żeby zaczynać rok w styczniu. Przecież wiadomo, że postanowienia noworoczne najlepiej spełnia się na wiosnę!



Oto 6 powodów dlaczego kocham wiosnę:

1. Przede wszystkim dlatego, że w końcu odżywamy. Tak jak wspomniałem wcześniej dostajemy porządnego kopa pozytywnej energii i wyrywamy się z zimowego lenistwa. Możemy zacząć działać i się realizować. Każdy przyzna, że śnieg i obżarty brzuszek nie zachęcają nas do spełniania marzeń, a promienie słońca i świergot ptaków jak najbardziej. Ci wytrwalsi (i ci z lepszą pamięcią) mogą rozpocząć realizację postanowień noworocznych. Kto powiedział, że styczeń jest od tego? Marzec też się nada.

2. Do życia nie wraca tylko człowiek, ale również zwierzęta i rośliny. Kocham widok krokusów, przebiśniegów i odżywającej natury. Ptaki zaczynają świergotać, trawa staje się zieleńsza, a skowyt psów, aż tak bardzo nie przeszkadza.
Niestety wiąże się to z pyleniem... alergik zrozumie ile zła jest zawarte w tym słowie.

3. W końcu zaczyna być jasno. Zimowy półmrok zaczął już mnie irytować. Rano ciemno, w dzień ciemno, a wieczorem... ciemno. Zacząłem się zastanawiać, czy apokalipsa nadchodzi wielkimi krokami, czy po prostu Ktoś na górze nie zapłacił rachunku za światło i nam na amen słonko odcięli.

4. Będąc w temacie światła muszę wspomnieć, że rano idąc do pracy, szkoły, czy gdziekolwiek jest... JASNO. Nie wiem, czy pamiętacie jeszcze zimowe poranki, gdzie zamiast wschodzącego słońca zastawaliśmy księżyc w pełnej okazałości. Na szczęście szybko taki stan nie powróci, a my możemy zacząć dzień z promykami słońca.

5. Kolejny powód to LUDZIE. Po zimowym śnie każdy wychodzi ze swojej pieczary i w końcu możemy zobaczyć kogoś oprócz wałęsających się psów. Chociaż nie przepadam za obecnością obcych osób blisko mnie, po prostu mnie to cieszy, że ludzie również cieszą się wiosenną pogodą.

6. Jednym z ważniejszych powodów jest to, że zaczyna się robić ciepło. Już można zmienić zimowy puch na trochę lżejszą kurtkę, później wystarczy bluza, a na końcu plażing, smażing i leżenie brzuchem do góry! A tak na serio, chyba każdy się cieszy, gdy zaczyna topić się, a pogoda za oknem staje się coraz cieplejsza. W mgnieniu oka przyjemne 15° zmieni się na letnie 40°... co już nie będzie taką dobrą wiadomością...

Nigdy nie postrzegałem wiosny jako małego cudu natury. Nie cieszyłem się ze świergotu ptaków, topnienia śniegu, ani z zielenienia się trawy. Marudziłem na tłumy, które wychodzą na ulice, myślałem o nieznośnej alergii i tym całym (pożal się Boże) pyleniu. Ale wydaje mi się, że pora na zmiany. Warto cieszyć się drobnostkami i myśleć pozytywnie!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz