środa, 9 marca 2016

Gdzie się śpieszysz?

W dzisiejszych czasach wszystko musi być szybkie: szybkie jedzenie, szybkie spotkanie, szybki trening. Wszędzie się gdzieś śpieszymy i ciągle brakuje nam czasu. Codziennie robimy wiele rzeczy, a tak naprawdę nie robimy nic. Brakuje nam czasu dla rodziny, na odpoczynek, dla siebie. Brakuje nam czasu na życie. Dlatego ja mówię; zwolnij! Gdzie się tak śpieszyć? Żyj. Po prostu  żyj.



Od lat jesteśmy zasypywani wielkimi odkryciami, że korpo życie nas zabije. Powinniśmy się skupić na zdrowiu, rodzinie bla bla bla. Jeżeli myślisz, że to kolejny taki wpis to... wcale się nie pomyliłeś.

Pewnie, gdy przykładasz się solidnie do swoich obowiązków zauważyłeś pewną rutynę. Praca (szkoła), dom, praca, dom, praca, dom. Pięć, nawet sześć razy w tygodniu. 52 tygodnie, 365 dni bez przerwy. Rok w rok. Ile to się już ciągnie? Kilka, może kilkanaście lat? Nie byłoby w tym nic złego. Fajnie jeżeli ktoś jest szczęśliwy, zadowolony i spełniony. Ale rzeczywistość wygląda tak jak wygląda. Nie zawsze jesteśmy kowalami swojego losu i nie żyjemy tak jak Brad Pitt z Angeliną u boku. Zapominamy o sobie, swoich bliskich, rodzinie, dzieciach. Pędzimy za tłumem.

Pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Ratę za kredyt trzeba zapłacić, dzieci same się nie na karmią, a do wygodnego życia uzależniłeś się jak Scooby Doo od Scooby Snacków. Trudno stało się. Ale zawsze da się coś zmienić.
Nie mówię, żebyś porzucił dobrą posadę dyrektora do spraw finansów, siedział kilka miesięcy w domu na dupci, a później został malarzem. Co z tego, że nie potrafisz malować. Nikt ci nie zabroni... chyba, że żona. Żony się trzeba słuchać, życie jest wtedy łatwiejsze. Nieważne.
Wcale nie chodzi, abyś zmienił swoje życie o 360° i kręcił nim jak rosyjską ruletką. Spokój i stabilizacją są ważne. Wygodne życie także, ale cii.
Nie powiesz mi, że niczego nie da się zmienić, bo się da. Ja to wiem i ty również. Nie bierz nadgodzin, nie wyjeżdżaj co miesiąc na durne szkolenia, a jeżeli nie musisz czegoś robić, nie rób tego.Nadgorliwość nie zawsze się sprawdza. Oczywiście miejmy do wszystkiego umiar. Przez jakiś czas musisz ciężko popracować i do czegoś dojść, aby móc sobie zrobić przerwę i nabrać w płuca powietrza. Musimy znaleźć złoty środek . Pewnie o tym słyszałeś. Tak właśnie myślałem.

Gdy jesteśmy młodzi i silni możemy być trochę egoistyczni. Pracujmy na siebie, i na swoją przyszłość. Uczmy się, pracujmy, udoskonalajmy, ale gdy zakładamy rodzinę, mniej lub bardziej świadomie, nasze priorytety powinny się zmienić. Nie będziesz całe życie Kubą Wojewódzkim. W końcu wyjścia do klubu zamienisz na brudne pieluchy, a wakacje w NY na weekend z rodziną. Czy to oznacza, że będziesz musiał zrezygnować z siebie? Niekoniecznie. Może wtedy dopiero zaczniesz żyć. A przy okazji zrób badania, które odwlekasz od lat i zadzwoń do mamy, która wyczekuje na twój telefon.

A gdy w domu nie czeka na ciebie trójka dzieci, smród pieluch i ukochana połówka, nie oznacza to, że musisz zaharowywać się na śmierć i zapominać o priorytetach. Im wcześniej się zorientujesz, że życie przecieka ci przez palce tym lepiej dla ciebie. Tym czasem ogarnij swoje życie. Nie musisz czekać na wpis na jakimś popularnym blogu i super grupę na facebooku. Bądź sam dla siebie Martą i ogarniaj swoje życie przez cały rok.

Codzienność jest okrutna i smutna. Nie zatrzymasz wyścigu szczurów i każdy o tym wie, ale zwolnij. Nie musisz pędzić na samym przodzie. Możesz biec w tyle. Trochę potruchtaj nic ci się nie stanie. Świat się nie zawali. Naprawdę.

1 komentarz :

  1. Człowiek zaczyna biec wtedy, kiedy jest - o ironio - zmęczony. Zmęczony codziennością, rutyną, wszystko staje się nudne i czekamy tylko na moment, kiedy wkroczymy na kolejny etap z nadzieją, że może wtedy coś się zmieni. Ale czy tak będzie? Czasem ten pośpiech nie jest taki zły ;)

    OdpowiedzUsuń