Czerwona królowa to niepewny grunt. Koledzy zza oceanu się nią zachwycają, a nasi lokalni recenzenci nie pałają zachwytem do tej pozycji. Ja zazwyczaj bronie książek. Staram się postrzegać ich zalety, a na wady przymknąć oko. Więc jeśli chcesz przeczytać recenzje Czerwonej królowej jakiej w polskiej książkosferze jeszcze nie było... zapraszam!
Po przeczytaniu książki Aveyard nie można obejść się bez myśli "Ej, ja skądś to kojarzę...". Nie powiem, że ja też tak nie pomyślałem. Bo pomyślałem, nawet kilka razy. Czerwona królowa nie jest niczym odkrywczym. Nie wprowadza nowego gatunku literackiego, a po jej przeczytaniu twoje życie nie zmieni się o 360o. Ale osądzanie panią Aveyard o plagiat to lekka przesada. Często hipokryzja. Recenzenci często czepiają się najmniejszych szczegółów, a prawda jest taka, że fundament każdej dystopii (chociaż nie uważam, że ta pozycja jest dystopią, nie wiem kto to wymyślił) dla młodzieży i wielu pozycji dla nastolatków jest taki sam. I nie koniecznie jest to plagiat Igrzysk, Niezgodnej, czy Rywalek.
Osobiście słysząc niektóre porównania nie wiedziałem czy wybuchnąć śmiechem, czy płaczem. Denerwuje mnie czepienie się wątku, tzw. młodszej siostry, czy trójkątu miłosnego (tak jakby te wątki były czymś oryginalnym i odkrywczym), ale porównanie Panem i Palów rozpierniczyło system. To tak jakby porównać kuropatwę do kurka. Wydaje mi się, że w Polsce nastąpił trend na hejt powieści Aveyard. Najbardziej krzywdzące dla tej pozycji było niedocenienie jej walorów. Blogerzy po tym jak powiedzieli, że ta książka jest beznadziejna i w ogóle ble, kompletnie zapomnieli o jej zaletach. Nieliczni odważyli się wspomnieć o tym, że ta książka ma jednak coś fajnego do zaoferowania... ale zaraz się wycofywali, a na koniec i tak podkreślali, że to plagiat. Niewielu ją doceniło... więc ja to zrobię!
Na sam początek muszę pochwalić wyobraźnię autorki. Jeszcze się nie spotkałem z tak rozbudowaną hierarchią umiejętności (w prawdzie jeszcze nie czytałem Czasu Żniw, ale w tej kwestii powieść Shannon może mieć przeciwnika). Zazwyczaj autorzy fantastyki idą na łatwiznę i darują swoim postaciom duży wachlarz umiejętności. Nie tym razem. Victoria Aveyard od początku buduje pewien system. Każdy ród specjalizuje się w danej dziedzinie, a umiejętności są przekazywane w ścisły sposób. Nic wielkiego, a cieszy.
Mam pewne spostrzeżenie na temat tej książki. Nie jestem pewien czy słuszne, ale się nim podzielę. Wydaje mi się, że Aveyard zaczerpnęła wiele wątków historycznych. Bardziej inspirowała się ideologiami, niż faktycznymi zdarzeniami.
Zacznijmy od copiątkowych walk na arenie. Niby coś nam to przypomina. Walki gladiatorów i te sprawy, ale gdy przyjrzymy się bliżej spojrzymy na pozycje z innej perspektywy. Czerwoni, aby uczestniczyć w tych widowiskach byli zwalniani z pracy i szkoły. Głównym zamierzeniem Srebrnych było ukazanie swojej siły i można podejrzewać, że chcieli oni zaznajomić nędznych, niewykształconych Czerwonych zapoznać z pewnym rodzajem sztuki. Pewnie nie widzieliście, że władze ateńskie w V wieku p.n.e. postępowali podobnie. Płacili oni Ateńczykom na uczestnictwo w cotygodniowych spektaklach teatralnych, w celu zapoznania Ateńczyków ze sztuką wysoką.
Do tego ci Srebrni. Nadludzie, potomkowie bogów, którzy rządzą Czerwonymi. Rasą, która się nie liczy. Rasą, której krew jest nie ważna, a za jej przelanie nic nikomu się nie stanie. Jeden czerwony mniej, czy więcej. Co za różnica. Nie przypomina wam to toku rozumowania pewnego pana z krótkim wąsikiem, który lubił eksperymentować z gazem? Mnie bardzo. Wydaje mi się, że Aveyard mogła zainspirować się ideologią nazistowską... chyba, że zrobiła to przypadkowo. Czy oznaczałoby to, że w autorce drzemie wewnętrzny nazista?
Zacznijmy od copiątkowych walk na arenie. Niby coś nam to przypomina. Walki gladiatorów i te sprawy, ale gdy przyjrzymy się bliżej spojrzymy na pozycje z innej perspektywy. Czerwoni, aby uczestniczyć w tych widowiskach byli zwalniani z pracy i szkoły. Głównym zamierzeniem Srebrnych było ukazanie swojej siły i można podejrzewać, że chcieli oni zaznajomić nędznych, niewykształconych Czerwonych zapoznać z pewnym rodzajem sztuki. Pewnie nie widzieliście, że władze ateńskie w V wieku p.n.e. postępowali podobnie. Płacili oni Ateńczykom na uczestnictwo w cotygodniowych spektaklach teatralnych, w celu zapoznania Ateńczyków ze sztuką wysoką.
Do tego ci Srebrni. Nadludzie, potomkowie bogów, którzy rządzą Czerwonymi. Rasą, która się nie liczy. Rasą, której krew jest nie ważna, a za jej przelanie nic nikomu się nie stanie. Jeden czerwony mniej, czy więcej. Co za różnica. Nie przypomina wam to toku rozumowania pewnego pana z krótkim wąsikiem, który lubił eksperymentować z gazem? Mnie bardzo. Wydaje mi się, że Aveyard mogła zainspirować się ideologią nazistowską... chyba, że zrobiła to przypadkowo. Czy oznaczałoby to, że w autorce drzemie wewnętrzny nazista?
Pomijam kwestie rodziny, królewskiej, arystokracji i rebeliantów. To oczywiste.
Reasumując. Czerwona królowa nie jest odkryciem. Nie jest niczym wyjątkowym, ani spektakularnym. Jest jednak ciekawa i ma coś do zaoferowania. Wydaje mi się, że warto sięgnąć po tę pozycję na pewno się nie będziecie nudzić. Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić was do jej przeczytania.
Tytuł: Czerwona królowa
Data wydania: 18 lutego 2015
ISBN: 9788375153323
Wydawnictwo: Moondrive
Liczba stron: 488
Moja ocena: 6/10
Ocena serwisu LB: 7,87/10
~*~
Tytuł: Czerwona królowa
Data wydania: 18 lutego 2015
ISBN: 9788375153323
Wydawnictwo: Moondrive
Liczba stron: 488
Moja ocena: 6/10
Ocena serwisu LB: 7,87/10
Taki ze mnie mól książkowy, że same mało znane pozycje czytałam. No bo kto by sięgał po te popularne i polecane, pff. Boże, widzisz, a nie grzmisz!
OdpowiedzUsuńCzy przeczytam Czerwoną Królową? Odpowiedź powinna brzmieć "Jak już dokończę te pierdyliard, które zaczęłam", ale będąc szczerym wątpię, bym ją zakupiła. Tak jakoś, nie przekonuje mnie jej opis. A już na pewno nie główna bohaterka. Chyba zostanę przy seriach, które aktualnie czytam. Dobrze by było, je skończyć a dopiero później zacząć myśleć o czymś nowym xD
Jeżeli znajdziesz tę pozycję na super promocji (tak jak ja) i zapłacisz grosze to możesz kupić. Jeżeli nie to... jest wiele więcej lepszych książek, które warto przeczytać.
UsuńMoją główną motywacją był hate na tę książkę. Moim zdaniem nie jest najgorsza i nie powinno się jej tak negować ;)