środa, 30 maja 2018

FOMO po mojemu

Ziemia się kręci. Wiadomo. Wiadomo też, że robi to już od jakiegoś czasu i ma wszystko gdzieś.
Wojny nie wojny.
Ziemia się kręci i tyle.
Ale mam wrażenie, że od kilku lat kręci się ona nieco szybciej.
Dni stają się krótsze, chwile coraz mniej liczne, a czasu tylko ubywa.

Pewnie mi się tylko tak zdaje, bo dopiero od kilku lat jestem na tej planecie i jakoś żyje. Innym się to mogło zdawać już dużo wcześniej. Dlatego też powstał wyraz FOMO.
A raczej określenie -  Fear of Missing Out → lęk przed pominięciem



Z FOMO chodzi mniej więcej o to, że boimy się sytuacji, gdy coś nas omija. Myśl ta nas dręczy i nie daje żyć.
Ziemia się kręci (bo się kręci, nie powiesz, że nie), tyle sytuacji się dzieje i nas tam nie ma!
Takie trywialne, ale jednak prawdziwe i smutne. Dzisiejszy świat jest o wiele bardziej nabuzowany i skumulowany, niż kiedyś.
Wszystkiego jest dużo. Może zbyt dużo.
Natłok informacji, wydarzeń, imprez.

Ja swoje FOMO przeżywałem w wieku 15/16 lat. Oczywiście nie wiedziałem, że coś takiego istnieje. Niestety uczucia zawsze istnieją, nawet jeżeli nie znamy ich nazwy.
Teraz mi trochę przeszło. Nie interesuje mnie to. Pogodziłem się? Może.

ALE, żeby nie było tak cukierkowo mam też swoje FOMO.
Mianowicie boję się, a raczej często nie mogę zapomnieć o tym, że na świecie jest tyle niesamowitych treści i dzieł kultury.
Książki, filmy, obrazy, rzeźby, czasopisma. Historie i historyjki wszelkiej maści.
Nie dość, że jest ich T A K wiele tych, o których wiem to sama myśl (nawet nie wyobrażenie, bo tego nie potrafię sobie nawet zobrazować) o tym, że na świecie jest tyle rzeczy do doświadczenia i poznania mnie przeraża. Dzieła, które nie są dla mnie dostępne (bo nigdy się o nich nie dowiem, są zbyt mało popularne lub funkcjonują jedynie w języku, którego nie znam).
Niestety każdy ma ograniczoną liczbę czasu i energii do zużycia. Do tego sprowadza się całe FOMO.

Jednak, gdy gorzej już być nie może pojawia się on.
Cały na biało
(uwielbiam to określenie)
Internet.
I wprowadza jeszcze większy chaos.
Nie dość, że pozór daje on nieograniczone możliwości (przecież niemal wszystko ma już swoją darmową wersje w Internecie, można zobaczyć i nauczyć się wszystkiego!) w rzeczywistości jeszcze bardziej obezwładnia i wbija Ci nóż w kolano.
Nie w plecy, nawet nie w piętę.
W kolano, żebyś cierpiał i umierał w świadomości, że świat jest pełen cudownych rzeczy do przeczytania i obejrzenia.

Poza tym wiecie. Z Internetem jest jak z kosmosem.
Powiększa się.
Codziennie powstaje setki artykułów, blogów i różnego rodzaju treści.
Pal licho, że ich nie przeczytam.
Ja się o niektórych nawet nie dowiem.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz