poniedziałek, 28 grudnia 2015

Podsumowanie 2015 roku + plany na 2016 [blogMAS]

Niestety ten okropny czas, który następuje co roku, się zbliża. Trzeba zrobić wiele, a jakże potrzebnych rzeczy: zmienić kalendarz na nowy, stworzyć postanowienia, które na pewno zmienią nasze życie i tak dalej. I po co komu ten nowy rok. Nie dość, że starzejemy się o kolejne 365 (ewentualnie plus 1) dni, to jeszcze mylimy się zapisując datę. Nie no same problemy będą z tym 2016.
No, ale zanim 2016, zajmiemy się 2015. O dziwo miniony rok, jak dla mnie był bardzo udany.



Blog. Przede wszystkim założyłem ten wspaniały zakątek, który jest moim małym królestwem. Dokładnie 7 maja 2015 opublikowałem pierwszy post! Za niedługo urodziny.
Aktualnie na blogasku znajduje się 36 postów, 5 obserwatorów, 2027 wyświetleń, 87 komentarzy i jeden stały czytelnik (mam nadzieję, że wiesz, że to ty XD). I właśnie on (a raczej ona) cieszy mnie najbardziej (no może te wyświetlenia i wymarzone 2k sprawiają większą przyjemność ale cii). Świadomość, że ktoś czyta moje wypociny trochę mnie przeraża, a zarazem niesamowicie cieszy.
W nadchodzącym roku chcę nadal rozwijać to miejsce. Mam nadzieję, że będzie więcej postów (5 w miesiącu, czasem mniej, to nic imponującego), będą się one pojawiać regularnie. Wprowadzę stałe serie wpisów i będzie nas więcej. I mam nadzieję, że dotrwam do tego cholernego maja i będę mógł żyć ze świadomością, że prowadzę bloga już rok. A podobno po pierwszym roku ma być tylko lepiej, za niedługo się przekonam.

Książki. W tym roku przeczytałem mnóstwo, no bez przesady, bo ok. 30 pozycji. Dla mnie to sporo. Tak naprawdę na mojej liście przeczytanych książek nie ma ani jednego niewypału. Większość z nich bardzo mi się podobała, a jeżeli miałbym wybrać 3 najlepsze postawiłbym na: Miasto Kości Cassandry Clare, Love Rosie Cecelii Ahern oraz Szukając Alaski Johna Greena [recenzja].

Opuściłem miejsce pełne męki, w którym musiałem przebywać 3 lata, czyli skończyłem gimnazjum i bardzo się z tego cieszę. Szczerze moje gimnazjum to jakieś dzikie miejsce. Nieogarnięci nauczyciele, dziwni ludzie i te sprawy. Chociaż wiem, że  dużo zawiniłem, dusiłem się w środowisku, w którym przebywałem, ale nie chcę narzekać na moich gimnazjalnych znajomych, ponieważ to świetni ludzie i utrzymuje cały czas z nimi kontakt. No ale cóż, w liceum jest dużo lepiej i nic na to nie poradzę.
Z tych milszych spraw, w gimnazjum spotkałem mojego najlepszego przyjaciela, ostatnią klasę skończyłem z najlepszą średnią w mojej, krótkiej historii i można powiedzieć, że zakolegowałem się z kilkoma, już byłymi nauczycielami.

Oprócz tego ciągle się rozwijałem, zacząłem samodzielną naukę języka hiszpańskiego, rozwinąłem moje pasje, szczególnie rysowanie, dosyć dużo schudłem, poznałem kilku świetnych ludzi, rozpocząłem naukę w już wspomnianym liceum, w którym mogę się całkowicie spełniać.
Oczywiście nie zabrakło tych gorszych chwil, w minionym roku moja rodzina musiała dać sobie radę z wieloma problemami. A do tego zbiłem mój ulubiony kubek! Koniec świata. Ale nie chcę się nad tym zastanawiać. Lepiej skupić się na tych dobrych momentach!

A co planuje na 2016? Szczerze, nic szczególnego:
Przede wszystkim, co jest chyba oczywiste, chcę rozwinąć bloga, mam zamiar nadal chudnąć (jeszcze trochę trzeba). Wierzę, że skończę opowiadanie , które rozpocząłem w maju.
Po prostu chcę zakończyć sprawy rozpoczęte w 2015. Nie stwarzam jakiś postanowień noworocznych. Jeżeli o czymś marzę. Nie czekam do nowego roku, do następnej soboty, czy do jutra. Rozpoczynam to w danej chwili. Od zaraz. I to chyba najskuteczniejszy sposób spełniania marzeń, po prostu trzeba je zacząć realizować.

Mam nadzieję, że wasz rok był równie udany! Szczęśliwego 2016!

piątek, 25 grudnia 2015

Tradycje Świąteczne [blogMAS]

Każda rodzina ma swoje przyzwyczajenia. Chociaż wszyscy jesteśmy Polakami każdy świąteczne tradycje obchodzi trochę inaczej. A jak to wygląda u mnie?

Choinka 
Raczej większość , ba pewnie wszyscy ubierają choinkę. Jak to święta bez choinki? Niemożliwe. Chociaż słyszałem o takich przypadkach co ubierają świąteczne drzewko w Wigilię lub kilka dni wcześniej, ale nie u mnie w domu. Jestem beznadziejnym przypadkiem człowieka co kocha świąteczny klimat, a bez choinki ani rusz, więc od połowy Listopada męczę rodziców aby wyciągnąć z tajnej skrytki choinkę (dla ciekawskich sztuczną choinkę, nie lubię żywych) i w końcu ją ubrać. Ostatecznie drzewo stroi salon dopiero od początku grudnia.

Wigilia 
W poranek Wigilijny zaraz po przebudzeniu się mama każe nam przemyć twarz i ręce w wodzie wraz z siankiem i monetą. Nie wiem do końca do czego to służy, ale bardzo lubię to przyzwyczajenie.
Do tego zawsze na dzień dobry  trzeba powiedzieć krótką kolędę: Na szczęście, a zdrowie, na tę Wigilię. Oczywiście pierwszy zawsze mężczyzna ;)
Zazwyczaj 24 grudnia uczestniczę w dwóch kolacjach wigilijnych. Choć w prszyszłym roku raczej się to zmieni. Oczywiście podczas tej biesiady dzielimy się opłatkiem, jemy dużo jedzenia (nie zawsze, aż 12 potraw, ale w tym roku właśnie tyle było), śpiewamy kolędy. Nie przychodzi do nas Mikołaj, Dziadek Mróz, ani inna Śnieżynka. Choć miejsce dla nieznanego gościa co roku się znajduje.

Boże Narodzenie
Chociaż są to właśnie Święta Bożego Narodzenia u mnie w domu bardziej celebruje się Wigilię. Pierwszy i Drugi dzień świąt spędzamy w domu lub jedziemy do najbliższej rodziny. Ale żadne huczne przyjęcia nie wchodzą w grę.

Serię blogMAS chcę prowadzić do końca grudnia i mam nadzieję, że do końca roku pojawi się jeszcze spora porcja wpisów. Pożyjemy zobaczymy. Wesołych Świąt!

poniedziałek, 14 grudnia 2015

MY CHRISTMAS PLAYLIST [blogMAS]

Choinka ubrana, świąteczne reklamy w telewizji już są, a i przygotowania do Wigilii się powoli zaczynają. Do dopełnienia zimowej aury brakuje nam tylko jednego elementu. Nie, nie śniegu. Po co on komu. Oczywiście, że świątecznych piosenek. Jak sobie wyobrażasz grudniowe wieczory przy choince wśród milutkiego kocyku. Bez świątecznej muzyki ani rusz. W poprzednich latach nie martwiłem się szczególnie tym. Raz na jakiś czas włączyłem coś na YouTube, ale korzystając z tego, że mam zainstalowaną fajną aplikację, konkretnie na telefonie jak i komputerze, skompletowałem playlistę na zimowe wieczory.
Znajduje się na niej 16 utworów, a aby przez nią przetrwać trzeba poczekać 53 minuty. Może nie wiele tego, ale wybrałem moje ulubione klasyki, a i znajdzie się tam kilka świeżaków.

♥Mary, Did You Know - Pentatonix To jest po prostu MEGA
♥Sleigh, Ride - Pentatonix♥
♥Winter Wonderland - Pentatonix / Tori Kelly♥
♥Dance of the Sugar Plum Fairy - Pentatonix♥
♥Let It Go - Pentatonix♥
♥All I Want To Christmas Is You - Mariah Carey♥
♥Last Christmas - Wham!♥
♥Let It Snow! Let It Snow! Let It Snow - Dean Martin♥
♥Happy Xmas - Celine Dion♥
♥Merry Christmas Eeryone - Shakin' Stevens♥
8 Days of Christmas - Destiny's Child♥
My Only Wish - Britney Spears♥
Sleigh, Ride - The Ronettes♥
Santa Baby - Eartha Kitt♥
♥Jingle Bell Rock - Daryl Hall / John Oates♥
♥It's Christmas Time Again - Jessica Simpson♥

Jeżeli znacie jakieś świąteczne piosenki piszcie. Moja lista jest trochę marna XD

sobota, 12 grudnia 2015

CHRISTMAS TAG [blogMAS]


1. Ulubione filmy wprowadzające w świąteczny nastrój? 
Szczerze przyznam, że nie jestem fanem filmów. Nie lubię ich zbytnio oglądać, ani nie wyczekuje na żaden konkretny film. Oczywiście gdy byłem młodszy kochałem rodzinne seanse. Czas gdy wszyscy domownicy schodzili się do jednego pokoju i razem oglądaliśmy to coś niesamowitego. Teraz bardziej przysłuchuje się filmom, niż je oglądam. Pewnie dlatego, że większość filmów, które pojawiają się w telewizji znam na pamięć, a nie lubię oglądać ich na laptopie. Ewentualnie można iść do kina, ale komu się chce wychodzić z domu? Na pewno nie mnie. 
Jeżeli chodzi o ulubione świąteczne filmy to lubię większość z nich. Nie znam się zbytnio na tytułach, ale wydaje mi się, że do moich ulubionych można zaliczyć: "Cztery gwiazdki" "The Holidays" "W krzywym zwierciadle: Witaj, Święty Mikołaju" "Listy do M" oraz nieśmiertelny Kevin, którego już dawno nie oglądałem.

2. Ulubione kolędy i świąteczne piosenki?
Jeżeli chodzi o piosenki uwielbiam klasyki typu "Last Christmas" "Let It Snow! Let It Snow! Let It Snow!" "All I Want for Christmas Is You". Po prostu je KOCHAM. 
A kolędy? Pewnie też nikogo nie zaskoczę: "Przybieżeli Do Betlejem" "Bóg Się Rodzi" "Wśród Nocnej Ciszy". Czasem je śpiewam w środku lata. Po czemu nie?

3. Którą świąteczną tradycję lubisz najbardziej?
Ciężkie pytanie. Uwielbiam, gdy moja mama lepi pierogi. Zazwyczaj robi to z moją siostrą, ale raczej w tym roku się to nie uda. Może w końcu mi pozwoli pomóc XD
Kocham razem ubierać choinkę. Zawsze mi się nie chce. Najpierw trzeba rozłożyć ją, ubrać światełka, ale gdy nadchodzi czas na założenie bombek, czyli mój ulubiony moment, czuję jakiś świąteczny klimat i mógłbym ubierać świąteczne drzewko bez końca.
Oprócz tego fajnie, gdy w telewizji pojawiają się świąteczne reklamy, a w radiu piosenki. Każdy na to narzeka, a ja to lubię.

4. Kto w Twoim domu robi dekoracje, a kto ubiera choinkę?
Raczej moja mama dekoruje dom, ale bez przesady. U mnie raczej co roku pojawiają się te same ozdoby, które tylko podkreślają, że święta się zbliżają. Do tego czasami sam "dekoruje" swój pokój. Rozwieszam lampki etc.

5. Czy wysyłasz świąteczne kartki z życzeniami? 
To zależy. Raczej nie. Chociaż dostawanie i wysyłanie listów jest fajne i przyjemne raczej tego nie robię. Wolę do najbliższych znajomych wysłać SMS (przecież mieszkamy w tym samym mieście), a rodziny nie mam zbyt dużej. Chociaż w tamtym roku wysłałem własnoręcznie zrobione kartki i w tym roku chyba to powtórzę.

6. Jak wygląda wigilijny wieczór - w dużym gronie czy kameralnie?
Chociaż spędzam święta z całą moją rodziną, powiedziałbym, że grono jest bardziej kameralne. W wigilijnej kolacji uczestniczy jakieś 8 (?) osób. A i tak co roku jestem na dwóch kolacjach. Niestety większość mojej rodziny mieszka za granicą.



7. Ulubione wigilijne danie, czy próbujesz wszystkich potraw?
W mojej rodzinie raczej nie robi się, aż 12 potraw. Moja mama i babcia gotują to co każdy lubi i to co na pewno się zje. Więc raczej próbuję wszystkich potraw :D

8. Otwierasz prezenty w Wigilię czy w świąteczny poranek?
Niestety w moim domu nie obdarowujemy się prezentami. Nie mam pojęcia dlaczego. Wydaje mi się, że gdy razem z siostrą byliśmy mali znajdowaliśmy prezenty pod choinką, ale jakoś ta tradycja zanikła.
Ale za to zawsze dostajemy prezenty 6 grudnia. Mnie to nie przeszkadza. Liczy się gest. 

9. Najfajniejszy prezent w życiu?
Nie mogę sobie przypomnieć. Teraz, gdy jestem starszy dostaje oczywiście pieniądze, więc nie mam czego wspominać. Pamiętam, że kilka(naście) lat temu razem z siostrą dostaliśmy takie naprawdę wypasione prezenty. Nie pamiętam za bardzo co tam się znajdowało, ale wspominam to z wielkim uśmiechem na ustach.

10. Jakie prezenty sprawiają Ci największą radość?
Szczerze nie lubię dostawać prezentów. Sam sobie ich nie robię za często. Nie lubię z tego względu, że ktoś musi na nie wydać pieniądze. Oczywiście pieniądze są do tego, aby je wydawać, ale ja czuję się źle z tym, że ktoś marnuje na mnie swoje oszczędności.

11. Jak spędzasz czas po wigilii? Kolacja zjedzona, prezenty rozpakowane i...?
Szczerze nie wiem. Zawsze uczestniczę w 2 kolacjach wigilijnych. Już wcześniej o tym wspomniałem. Jedna po drugiej. Z pierwszej musimy się zawsze szybciej uwijać, bo reszta rodziny na nas czeka. A pod koniec drugiej jesteśmy zmęczeni. Pewnie oglądamy telewizję, rozmawiamy etc.

12. Jak zazwyczaj spędzasz sylwestra?
Jestem chyba jedyną osobą, która NIENAWIDZI sylwestra. Nie wiem dlaczego. Według mnie celebrowanie Nowego Roku nie jest czymś ciekawym. Ostatnio, gdy moja mama się spytała dlaczego nie lubię tego święta odpowiedziałem, że nie cieszę się z kolejnego roku. "Rok bliżej do rozłożenia raciczek" (po mojemu do śmierci). Grunt to pozytywne myślenie. 

czwartek, 10 grudnia 2015

Moje TOP 5 blogów [blogMAS]

Przez to, że nie dysponuje zbyt dużą ilością czasu (zaledwie 24h XD) nie czytam powalającej ilości blogów. Wolę obejrzeć jakieś filmy np. na YT. Zawsze można zrobić coś w między czasie, a treść jest podobna. Ale jednak próbuję obracać się w blogosferze. Raz na jakiś czas uda mi się wyłapać blogową perełkę. Wciskam wtedy magiczny przycisk obserwuj i wyczekuję na każdy, nowy post z nie słabnącą ekscytacją (potraktujmy ten potok słów jako metaforę).
Dziś podzielę się swoimi pięcioma blogami, które regularnie czytam.. prawie regularnie:




Bez względnie to numer jeden. Mój ulubiony blog. Najlepszy z najlepszych. 
Marta jest to super sympatyczna blogerką. Pisze świetne artykuły i każdy z nich, co do joty wnosi coś do życia czytelnika. A o czym są posty? O życiu. Niby takie proste, a jednak nie zupełnie. 
Oczywiście Marta nie bawi się w żadną blogerkę Kardashian'kę. Nie pokazuje swojego całego życia począwszy od płatków śniadaniowych, kończąc na piżamie w kotki. Często porusza tematy tabu, niejednokrotnie pomaga się ogarnąć, no i czasami zahaczy o śmieszne momenty naszej egzystencji. Blog o życiu, nic dodać, nic ująć. 


Może tytuł nie jest zachęcający, ale to moja najnowsza perełka i jeden z nielicznych blogów, przy których dostaje gęsiej skórki, gdy pojawia się nowy post. Nie wiem za co kocham ten blog. Czy za genialnie napisane posty, czy za szablon, który jest przegenialny i chcę się z nim ożenić. Aww 
Jak można się domyśleć tematyka dotyczy głównie mangi i anime, choć autorka czasem porusza trudne tematy. No i nieogarnięte posty też się znajdzie. 


Zastanawiałem się, czy wstawić tego bloga do tej listy. Były dwa powoda, aby to zrobić. Po pierwsze jest to dobry blog. Typowy life-style, ale autorka jest (przynajmniej była) świetna, a po drugie musiałem mieć 5 blogów, a ta strona dopełniała całość.
Niestety blog ten kiepsko funkcjonuje, a jak dla mnie przestał działać. Niestety autorka wybrała inne priorytety i zapuściła bloga, a szkoda. 
Radzę czytać artykuły, które znajdują się idealnie w środku. Początkowe poruszają banalne tematy i nie są napisane jakimś super stylem (tak jak to bywa na początku), a ostatnie są nie wiele lepsze.


Blog jest dopełnieniem kanału YT .. a może na odwrót? W każdym razie autorka idealnie łączy te dwie działalności. Można się domyśleć, że poruszana jest tematyka książek i nie było by tu nic dziwnego jakby autorka nie miała ogromnego (może nie, aż tak dużego) blogerskiego stażu. Przez to wykształciła ona swój własny styl. Oprócz tego blog opisuje  książki w trochę inny sposób. Nie jest to zwykła recenzja. Dzięki postom Marty można dowiedzieć się nie tylko oceny książki, ale również wielu, ciekawych informacji o niej. 


Tu akurat znajdziemy najzwyklejszy, z krwi i kości blog o książkach. Chociaż dla mnie i tak jest wyjątkowy. Może dlatego, że każdy post jest pisany z serca i nie powstaje z przymusu.  

wtorek, 8 grudnia 2015

[wyzwanie blogowe Mortycji] To nie powód do wstydu [blogMAS]

Jeśli chcesz poćwiczyć swoją kreatywność, rozwinąć warsztat pisarski, porobić coś kreatywnego w te zimne jesienne dni albo po prostu brakuje ci pomysłów na wpisy na blogu, podejmij się wyzwania!

To nie powód do wstydu...
Każdy z nas jest inny. Wyjątkowy. Składa się na to wiele elementów wygląd, charakter, przyzwyczajenia, upodobania, zalety i wady. Nawet gdy niektóre elementy są podobne, a nawet identyczne to wszystkie i tak się nie powielą. Powinniśmy się z tego cieszyć nie?
No właśnie, każdy w sobie coś skrywa. Ktoś chorobliwie boi się gołębi, a inna osoba na samą myśl o swoim idolu dostaje gęsiej skórki i zamyka się w swoim świecie. Ale to nie powód do wstydu. Moim zdaniem powinniśmy być z tego dumni. A co ja w sobie skrywam? Jakie są moje najdziwniejsze elementy?



Jedzenie
Może po mojej wadze tego nie widać (to już inna historia) ale wielu rzeczy nie jem. To dość długa lista. Nie jem wcale, albo nie przepadam i staram się tego unikać. Największa fobia dotyczy mięsa. Ograniczyłem jego ilość do minimum (czyli do szynki gotowanego kurczaka i niedzielnego schabowego również z kurczaka xd). Zaczęło się od parówek. Gdy byłem mniejszy uwielbiałem to danie. Z biegiem czasu przestały mi one smakować. Na nieszczęście w czeluściach internetu znalazłem film z jakich produktów można je produkować. Oczywiście znałem tę historię ze szkolnych korytarzy, ale stanięcie twarzą w twarz z rzeczywistością to był wręcz Ice Bucket Challenge. Niby zaczęło się od parówek, ale później zacząłem eliminować inne mięsa (jak ja to nazywam) niewiadomego pochodzenia. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że nie lubię czerwonego mięsa i skończyłem na drobiu.. z małymi wyjątkami. 
Nie solę. Praktycznie w ogóle. Na nieszczęście mojej rodziny nie mieszkam sam, ale gdy ma się dobre kontakty z mamą można zmienić menu dla całego domostwa. Więc przestaliśmy praktycznie solić. Chociaż moja rodzicielka popiera pomysł z solą czasem muszę ją pilnować z Vegetą, egh to gorsze niż biała śmierć.
Nie lubię jeszcze, m.in.:ryb, gazowanych napoi, białego pieczywa (w sumie ogólnie pieczywa), majonezu (dotyczy to wszystkich potraw gdzie znajduje się majonez, czyt. sałatki mojej mamy), przypraw,

Porządek
Muszę mieszkać wręcz w sterylnym pomieszczeniu. Inaczej nie umiem funkcjonować. Wzięło się to od upodobać mojej mamy, która zaraziła mnie tym i moją siostrę. 
U mnie w pokoju wszystko musi być na swoim miejscu. Jeżeli ktoś o centymetr coś przesunie trafia mnie szlak.. jeżeli o więcej jest gorzej. Oprócz tego nienawidzę paprochów na podłodze. Nie znoszę tego, więc kończy się na tym, że czasem kilka razy dziennie odkurzam. 

Nie wychodzę z domu
Oczywiście nie tak całkiem. Muszę iść do szkoły, ale oprócz tego nie lubię opuszczać mojej bańki. Czasem pojadę do sklepu, albo w odwiedziny do rodziny, ale w innych przypadkach po prostu mi się nie chce. W tygodniu tak naprawdę nie ma czasu, żeby gdzieś z kimś wyjść, a na weekend po co to komu. Wolę leżeć w piżamie owinięty moim kocem i cieszyć się domową atmosferą. Dlatego moi znajomi muszą namawiać mnie jakieś dwa tygodnie żebym gdziekolwiek wyszedł. A i tak zawsze marudzę pod nosem, że muszę opuścić domowe gniazdo.

Każdy ma swoje mniej lub bardziej wstydliwe sekrety. Jeżeli ktoś powie cie, że jesteś inny i nigdzie nie pasujesz, odpowiedz mu, że nie ma takiej samej osoby i wyjdź z dumnie podniesioną głową. Może nie warto każdemu rozpowiadać o swoich szalonych upodobaniach, ale ja bym nigdy nie udawał kogoś kimś nie jestem. Co z tego, że jestem dziwakiem, który nie je mięsa i nie wychodzi ze swojego, starannie uporządkowanego pokoju. Ja to kocham i nikomu nic do tego. 

poniedziałek, 7 grudnia 2015

[Recenzja] Szukając Alaski - John Green [blogMAS]

Życie Milesa Haltera było totalną nudą aż do dnia, gdy zaczął naukę w równie nudnej szkole z internatem. Wtedy spotkał Alaskę Young. Piękną, inteligentną, zabawną, seksowną, szaloną i do bólu fascynującą. Alaska owinęła sobie Milesa wokół palca, wciągając do swojego świata i kradnąc mu serce. Czy dzięki niej chłopak odnajdzie to, czego szuka? Wielkie Być Może – najintensywniejsze i najprawdziwsze doświadczenie rzeczywistości. 

Bez wątpienia John Green jest jednym ze zdolniejszych, współczesnych pisarzy. Chociaż "Szukając Alaski" to jego literacki debiut od pierwszych stron można poczuć wyjątkowy, typowo Greenn'owki klimat. Można powiedzieć, że Pan Zielony jest wręcz mistrzem w pisaniu młodzieżowych książek (choć nie wątpię, że poradziłby sobie z literaturą dla starszych odbiorców). Doskonale prowadzi fabułę, idealnie kreuje bohaterów, porusza poważne problemy i co najważniejsze - nie przesadza. 
Przed przeczytaniem "Szukając Alaski" poznałem tylko jedną książkę Greena, mianowicie "Gwiazd naszych wina". Wspaniałą, romantyczną, do bólu nierealną powieść. "Szukając Alaski" jest jej całkowitym przeciwieństwem. Początkowo byłem wręcz onieśmielony, spodziewałem się kolejnej ckliwej historii oczywiście z przesłaniem. Tym razem Green zaserwował nam opowieść pełną alkoholu, seksu, śmierci, nastoletnich problemów, przyjaźni, miłości. Przesyconą prawdziwym, codziennym życiem.

Miles jest najzwyklejszym chłopakiem z Florydy. Trochę aspołeczny i wycofany. Nie jest gnębiony, ani nękany, ale brakuje mu prawdziwych przyjaciół. Niby wszyscy go lubią, ale czy ktoś przejąłby się gdyby poważnie zachorował, albo czy ktoś zauważyłby czy go nie ma w szkole? Pewnie nie. Miles ma dziwne hobby, zapamiętuje ostatnie słowa wielkich ludzi. Tak po prostu. W pewnym momencie swojego życia postanawia coś zmienić. Opuszcza Florydę oraz rodziców i wyrusza w poszukiwaniu wspomnianego już Wielkiego Być Może. Zmienia szkołę na placówkę z internatem w Alabamie i poznaje swojego współlokatora Pułkownika. Pułkownik jest niskim i zarazem wysportowanym chłopakiem. Pochodzi z rozbitej rodziny. Nie cieszy się wielkim majątkiem, ale za to pozyskuje od swojej mamy ogromną miłość. Pułkownik zapoznaje Milesa z tytułową Alaską. Jest to szalona, niezrozumiała i kompletnie niezwykłą dziewczyną.

Trudno mi określić dlaczego kocham tę książkę. Ma ona w sobie to coś. Przede wszystkim bohaterzy są świetnie wykreowani. Chociaż to postacie powstałe w głowie autora, Green nadał im zwykłe ludzkie cechy, wady jak i zalety. Możemy poznać ich przyzwyczajenia, hobby, preferencje. Dlatego wydawać się może, że takie osoby naprawdę żyją (ekh.. lub żyły).
To co jest typowe dla książek tego autora to poruszenie (nie tylko nastoletnich) problemów. W GNW Green skupił się głównie na miłości, chorobie i śmierci. To ostatnie nie przeważało zbytnio lecz unosiło się w powietrzu. Przy tej pozycji Zielony pisze o nieodwzajemnionej miłości, nastoletnich wybrykach (i ich konsekwencjach), rodzinnych problemach no i o śmierci, która nadaje sens tej pozycji. Dowiadujemy się o przyczynach i skutkach tej tragedii i uświadomimy sobie jak życie jest kruche oraz jak w szybki i niezwykle głupi sposób możemy je stracić.
Świetne jest to, że książka ta jest niekończącą się kopalnią cytatów. Począwszy od najprostszych fraz (moje ulubione "Biegnij, biegnij, biegnij, biegnij" oraz "Prosto&Szybko" -nie wiem dlaczego, ale uwielbiam proste cytaty, najbardziej one do mnie przemawiają i każdy może sobie dopowiedzieć swoją część), po długie zdania, które z przyjemnością można cytować i recytować. Oczywiście nie wspominając o ostatnich słowach wielkich ludzi, które czasem skłaniają do refleksji... no a czasem rozbawiają i poprawiają humor :)

piątek, 4 grudnia 2015

Cytaty #1 [blogMAS]

Jako, że uwielbiam czytać książki zbieram również cytaty. Choć zacząłem spisywać je od niedawna to już trochę ich mam i polecam każdemu książkowemu molowi zacząć to robić. Kiedyś kompletnie nie rozumiałem po co to komu. Przeczytasz książkę, fajnie, fajnie i tyle. Mój tok myślenia się zmienił. Często lubię zerkać sobie na zebrane przeze mnie złote myśli. One dodają mi energii i motywują mnie do działania. Dlatego chcę się zwami podzielić cytatami z ostatnio przeczytanych książek.



♥Dary Anioła. Miasto kości - Cassandra Clare♥

Chłopiec już nigdy więcej nie płakał i nigdy nie zapomniał tego, czego się nauczył: że kochać to niszczyć i że być kochanym to znaczy zostać zniszczonym.

Widza zawsze boli .

Miłość czyni nas kłamcami.

Ten, kto z uporem wypiera się brzydkich stron tego, co robi, nigdy nie wyciągnie nauki za swoich błędów .

Dobre uczynki nie równoważą złych.

I dopiero kiedy jego usta znalazły się przy jej uchu zrozumiała, co wcześniej wyszeptał. Najprostszą se wszystkich litanii: jej imię.

Każdego dnia - David Levithan♥

W obecności tej dziewczyny czuję delikatne pragnienie, by zacząć poznawać.

Skupiam się na tym, co tu i teraz, bo żyję wyłącznie w teraźniejszości.

Dorastanie polega między innymi na tym, że wizja rzeczywistości przestaje być wyłącznie wytworem twojego własnego umysłu.

Chciałem, żeby miłość wszystko zwyciężyła, ale to niemożliwe. Sama nie da rady. Liczyła na to, że my pokonamy wszystko w jej imieniu.

♥Szukając Alaski - John Green♥

Gdyby ludzie byli deszczem, ja byłbym mżawką, a ona huraganową ulewą.

Bóg ukarze nikczemnych. Ale zanim On się do tego zabierze, my to zrobimy.

Nadchodzi czas, kiedy uświadamiamy sobie, że nasi rodzice nie mogą ocalić siebie ani tym bardziej ocalić nas, że każdego, kto jest zanurzony w rzece czasu, w końcu wciąga wir- że, krótko mówiąc, odejście czeka każdego z nas.

Wydawało mi się, że czuję, jak patrzy na nas z góry, ale masz rację. Po prostu odeszła.

Nie wiem, gdzie to jest, ale wierzę, że jest gdzieś ta druga strona, i mam nadzieję, że jest tam pięknie.

Nigdy nie powinniśmy popadać w beznadziejność, ponieważ nie można zniszczyć nas nieodwracalnie. 

Biegnij, biegnij, biegnij, biegnij. 

Jakie są wasze ulubione książkowe cytaty?

czwartek, 3 grudnia 2015

[wyzwanie blogowe Mortycji] Dzieciństwo [blogMAS]

Jeśli chcesz poćwiczyć swoją kreatywność, rozwinąć warsztat pisarski, porobić coś kreatywnego w te zimne jesienne dni albo po prostu brakuje ci pomysłów na wpisy na blogu, podejmij się wyzwania!
www.mortycja.com

Dzieciństwo..
Urodziłem się pod koniec 99' i naprawdę się z tego cieszę. Wydaje mi się, że lata do 2009 to pomieszanie lat 90' z domieszką XX wieku. Moim zdaniem, połączenie idealne.
Sądzę, że miałem (i nadal mam) najlepsze dzieciństwo.. albo chociaż jedno z lepszych. Zabawy na podwórzu, pokemonowe przygody i życie we własnym świecie. Uważam dzieciństwo jako najlepszy okres w moim życiu i nigdy nie chcę z niego wyjść.
Niekoniecznie zamierzam być infantylny i nieodpowiedzialny, ale dzieci mają w sobie cechy, które cenie i chce je zachować w sobie przez całe życie.



Na polu
Tak, tak na polu. W moich stronach mówi się częściej "na polu", niż "na podwórzu", czy "na dworze". Mówię od razu, nie mieszkam w Krakowie.
Wracając do tego pola. Praktycznie, co ja mówię. CAŁE wakacje spędzało się na świeżym powietrzu. Czy padała, wiało, czy był nieznośny upał. Ciągłe zabawy na zewnątrz, od samego rana, aż do godziny 00.
A co tam robiliśmy? Nie starczyło, by mi internetowej czeluści, aby to spisać, ale podam kilka zabaw, które wspominam najmilej wspominam:

♥ Z moimi przyjaciółmi uwielbialiśmy bawić się maskotkami. Najzwyklejszymi, małymi pluszakami. Tworzyliśmy dla nich domki z kartonu, a w lecie budowaliśmy chatki z patyków, czy czegoś takiego. Szyliśmy im najprostsze ubrania. Kawałek materiału i nić, voilà. Modne ubranie od prestiżowych projektantów gotowe... czasem zabierało się mamie, albo siostrze jakąś biżuterię. Nasze miśki chodziły lepiej ubrane, niż my XD

♥ Zabawa kabzlami. Tak, kabzlami od piwa, czy innych napoi. Chodziliśmy, po całym mieście i wygrzebywaliśmy z ziemi te skarby, a później nimi graliśmy. Nie wiem dokładnie na czym to polegało, ale gdy już mieliśmy pokaźną kolekcję ustaliliśmy rangę kabzli. Te najrzadsze były najmocniejsze, a te pospolite już do niczego się nie nadawały.

♥ "Grzyb". To chyba najmilsze wspomnienie, bo tylko nasze. Prywatne i niepowtarzalne. Wymyśliliśmy sobie zabawę, która przeszła dłuugą drogę ewolucji. Najprościej mówiąc: udawaliśmy, że posiadamy magiczne umiejętności. Wybieraliśmy sobie 2 żywioły, które kontrolowaliśmy, a do tego potrafiliśmy wyczarować.. tak naprawdę wszystko. A dlaczego grzyb? Szczerze nie wiem skąd ten pomysł się wziął, ale wymyśliliśmy sobie naszego mentora.. a był nim wielki muchomor.

Oczywiście, były skakanki, gra w gumę, piasto-państwo (nie na papierze, jakaś jego dziwna odmiana XD) chowanego etc. etc. etc.

Pokemony
To jest  miłość, która nie przeminęła (w sumie tak jak wiele z moich dziecinnych miłości). Te wspaniałe bajkowe stworzenia były dla mnie całym światem. Ciągle tylko pokemony, pokemony, pokemony. Wstawanie o niesamowitej godzinie jaką jest 6.00 !! i czekanie na wieczorny, BA nocny seans o 23.00. Niewyobrażalne poświęcenie.
Zbierałem kabzle tym razem z pokemonami, które można było zdobyć z chipsów, jakieś małe figurki, które zdobią mój pokój do dziś oraz wiele innych gadżetów (kapcie, plakaty, ubrania)!

Bajki
Po co komu Internet. Przecież jest telewizja! Bajki! W mojej rodzinie byłem nazywany "teleludem". Od rana do wieczora mogłem siedzieć przed telewizorem i oglądać, oglądać, oglądać.
We wczesnym dzieciństwie uwielbiałem "Olinek Okrąglinek", "George niewielki", "Niedźwiedź w dużym niebieskim domu". Później przeszedłem dla bajek dla starszych dzieci: "Czarodzieje z Waverly Place", "Nie ma to jak hotel", "Nowe szaty króla", "Fineasz i Ferb". Kilka lat temu oglądałem "iCarly", "Wróżkowie Chrzestni".
Ogólnie rzecz biorąc uwielbiałem wszystkie bajki z Disney Channel, Cartoon Network, Disney XD, Nickelodeon. Dziś niestety nie mam czasu oglądać żadnych kreskówek, chociaż w wakacjach lubię sobie je włączyć. Szczerze, czasami chce mi się płakać co się z nimi przez ten czas stało, więc chętniej wracam do bajek z moich czasów.

Te wydarzenia wspominam najmilej. Oczywiście było tego dużo więcej, to nie podlega dyskusji. Zbierałem wszystko to się dało podnieść, zafascynowany byłem światem zwierząt, rysowałem, ale raczej nie trzeba się nad tym rozwodzić?

A wy jak wspominacie dzieciństwo?

środa, 2 grudnia 2015

[wyzwanie blogowe Mortycji] Krok po kroku [blogMAS]

Jeśli chcesz poćwiczyć swoją kreatywność, rozwinąć warsztat pisarski, porobić coś kreatywnego w te zimne jesienne dni albo po prostu brakuje ci pomysłów na wpisy na blogu, podejmij się wyzwania!

Krok po kroku...
Każdy ma swoje marzenia. Ktoś chce być sławny i bogaty, ktoś inny marzy o nowym samochodzie. A następna osoba chce być po prostu szczęśliwa. Wszytko dobrze tylko traktujemy marzenia jako fajną historyjkę... i tyle. Jak coś niemożliwego. A tak nie jest. Nie musimy tylko gdybać, możemy działaś. Nawet powinniśmy. 
Może od razu nie zrobisz kilometrowego kroku i w ułamku sekundy nie spełnisz swoich pragnień, ale krok po kroku, małymi kroczkami dotrzesz do celu, szybciej niż ci  się wydaje. 





1. Zamień marzenie w cel
Tak jak wcześniej napisałem, traktujemy marzenia jak fajne historyjki z rodzaju "co by było gdyby". Musimy zmienić swój tok myślenia. Twoje marzenia są do zrealizowania. Musisz trochę się postarać.. i już :)

2.Jasno sprecyzuj
Musisz jasno ustalić swój cel. Czasem tak jest, że o czymś marzymy, a tak naprawdę nie wiemy czego chcemy. 
Najlepiej, żebyś wybrał sobie jeden cel. Nie dwa, nie trzy. Jeden. Jeżeli skupisz się na tym jednym, konkretnym marzeniu jest większa szansa, że go spełnisz, choć czasem można upiec dwie (a może i więcej) pieczenie na jednym ogniu. 

3. Dreamplan
Jeżeli już się zastanowiłeś i ustaliłeś swój cel zastanów się jak do niego dotrzeć. Ile ci to może zająć? Co musisz zrobić? Później stwórz tworzyć mały plan / założenia, taki dreamplan. 

4.Myśl, myśl, myśl
Ustal wszelkie za i przeciw. Zastanów się czy warto podejmować jakiekolwiek korki w tym kierunku. Wszelkie decyzje mają swoje skutki. Pozytywne albo negatywne. Jeżeli te negatywne dominują, albo niszczą twoje poprzednie dokonania to chyba nie warto. 
Pamiętaj, że zawsze możesz się wycofać. 

5. Zacznij!
Po prostu. Zacznij robić te małe kroczki. Jeden będzie cie cofał, a drugi przybliżał do celu. Ale przynajmniej coś zrobisz w tym kierunku. 

Małe sukcesy złożą się w jeden wielki czyn. A wtedy będziesz mógł się tylko z niego cieszyć.. ewentualnie planować swój kolejny wielki sukces .

wtorek, 1 grudnia 2015

100 książek na świąteczny prezent [blogMAS]

W związku z tym, że podczas ostatnich miesięcy trochę się obijałem postanowiłem nadrobić zaległości i zrobić blogMAS, czyli serię wpisów od 1 grudnia, aż do Wigilii. Mam nadzieję, że się uda!


Święta tuż, tuż. Jeżeli nie masz pojęcia co kupić, kup książkę.. kto by się nie cieszył z takiego świetnego prezentu? Ja to tam bym chciał dostać książkę..
Specjalnie dla ciebie przygotowałem listę 100 książek idealnych na świąteczny prezent. Tylko klik i już przenosi cię na stronę wydawnictwa lub jakiejś księgarni internetowej, wystarczy kupić i już prezent z głowy. 

(Początkowo lista miała być podzielona na cztery kategorie -dla niej, dla niego, dla dzieci, dla młodzieży i inne- ale pomyślałem, że jest równo uprawnienie i dorosły facet może czytać książki dla dzieci, bo czemu nie)








1.Red Lipstick Monster. Tajniki makijażu - Ewa Grzelakowska-Kostoglu 
2.Elementarz stylu - Katarzyna Tusk
3.Bóg nigdy nie mruga - Regina Brett
4.Pyszne. Na słodko - Anna Starmach
6.Przesunąć horyzont - Wojciechowska Martyna
7.Love, Rosie -Cecelia Ahern
8.Mały Książę - Antoine de Saint-Exupéry
10.Oddam ci słońce - Jandy Nelson
11. Bazar złych snów - Stephen King
12.Marsjanin -  Andy Weir
13.Cień wiatru - Carlos Ruiz Zafón
14.Złodziejka książek - Markus Zusak
16.Pieśń Lodu i Ognia. Tom 1. Gra o tron - Martin George R. R.
17.On wrócił - Vermes Timur
18.Piłsudski - Fiołka Katarzyna
19.O wolnym podróżowaniu - Kieran Dan
20.Kapitan na służbie - Richard Phillips
11.Ten jeden dzień - Gayle Forman
23.Girl Online - Zoe Sugg
25. Fangirl - Rainbow Rowell
26.Tajemny ogień - C.J. Daugherty, Carina Rozenfeld
27.Gwiazd naszych wina - John Green
28.Pojedynek - Marie Rutkoski
29.Harry Potter i Kamień Filozoficzny - Joanne Kathleen Rowling
30.Starter - Lissa Price
31. Naciśnij mnie - Tullet Herve
32.Plastusiowy pamiętnik - Kownacka Maria
33.Mapy - Mizielińska Aleksandra, Mizieliński Daniel
35.Pszczoły - Socha Piotr
36.Zezia i Giler - Chylińska Agnieszka
37.Księga dźwięków - Bravi Soledad
38.Pod ziemią. Pod wodą - Mizielińska Aleksandra, Mizieliński Daniel
39.Ronaldo. Chłopiec, który wiedział, czego chce - Żółtowska-Darska Yvette
41. Magia sprzątania - Marie Kondo
42.Nic bardziej mylnego! - Radosław Kotarski
45.Historia Wenecji Norwich - Julius John
47.Kot Simona. Sam o sobie - Tofield Simon
50.Sekretny język kotów - Dunphy Heather
51.Sekretne życie pszczół - Sue Monk Kidd
52.Delirium - Lauren Oliver
53.Mara Dyer. Tajemnica - Michelle Hodkin
54.Maybe Someday - Colleen Hoover
55.Poczwarka - Dorota Terakowska
56.Stowarzyszenie umarłych poetów - Nancy H. Kleinbaum
57.Dziewczyna z Pomarańczami - Jostein Gaarder
58.W śnieżną noc - Lauren Myracle, Maureen Johnson, John Green
59.Dziewczyny z Powstania - Anna Herbich
60.Alicja w Krainie Czarów - Lewis Carroll
61.Najgorszy człowiek na świecie - Małgorzata Halber
62.Każdego dnia - David Levithan
63.Marilyn Monroe. Za kulisami - Michelle Morgan
64.Zbrodnia w szkarłacie - Katarzyna Kwiatkowska
65.Służące - Kathryn Stockett
67.450 stron - Patrycja Gryciuk
69.Cyrk nocy - Erin Morgenstern
70.Narodziny Gubernatora - Robert Kirkman, Jay Bonansinga
71.Zielona Mila - Stephen King
72.Dotyk Julii - Tahereh Mafi
73.Wybrana - Naomi Novik
74.Aplikacja - Lauren Miller
75.Czas Żniw - Samantha Shannon
76.Endgame. Wezwanie - James Frey
77.Czerwone jak krew - Salla Simukka
78.Więzień Labiryntu - James Dashner
79.W otchłani - Beth Revis
80.Woda dla słoni - Sara Gruen
81.Angelfall - Susan Ee
82.Białe zęby - Zadie Smith
83.Eleonora i Park - Rainbow Rowell
85.Ostatnia piosenka - Sparks Nicholas
87.Opowieść Wigilijna - Charles Dickens
88.Między książkami - Gabrielle Zevin
89.Dygot - Jakub Małecki
90.Black Ice - Becca Fitzpatrick
91.Ene, due, śmierć - M. J. Arlidge
94.Intruz - Stephenie Meyer
95.Złodziej pioruna- Rick Riordan
97.Rok 1984 - George Orwell
98.Trucicielka i inne opowiadania - Éric-Emmanuel Schmitt
99.Bridget Jones: Dziennik - Helen Fielding
100.Poradnik pozytywnego myślenia - Matthew Quick

*Ostrzegam, że niektóre z pozycji są absurdalne... więc no.

środa, 18 listopada 2015

#PrayForParis ... chyba coś nie wszyło


Jeżeli masz dość wpisów, które mówią o tym jaka tragedia się ostatnio wydarzyła, jacy terroryści są źli i ogólnie "Precz islamizacji Europy" / "Polska dla Polaków" etc. możesz spać spokojnie, bo ten wpis nie będzie miał z tym nic wspólnego.. no prawie. Przynajmniej nie zamierzam poruszyć tych tematów.

Dlaczego? Przede wszystkim nie mam do tego kompetencji. Wydaje mi się, że argument "Francuzi zdradzili nas w tym i w tym, więc powinniśmy mieć ich w dupie" nie jest po prostu na poziomie. Owszem Francuzi nas zdradzili, pewnie nie jeden raz, ale też wiele razy nam pomogli. Naprawdę. Oprócz tego jeżeli jesteśmy w Unii powinniśmy się w takich sytuacjach jednoczyć, a nie dzielić.. (jeżeli komuś przyjdzie do głowy, żeby odejść z Unii radzę popatrzeć na kraje, które do nie nie należą, no właśnie. Więc lepiej zacisnąć zęby i poudawać, że te ślimaki są rybami).

Po terrorystycznym zamachu w Paryżu została zorganizowana (według mnie) świetna akcja - #PrayForParis (oczywiście w dzisiejszych czasach nie obejdzie się bez hasztagu). Uważam, że akcja ta jest świetna z kilku względów. Dzięki niej możemy pokazać, że atak w Paryżu nie jest tragedią tylko dla Francji, jest ona tragedią dla całego świata i drobnymi gestami (za chwilę do nich dojdę) możemy pokazać, że wspólnie cierpimy, ale przede wszystkim dzięki tej akcji możemy się zjednoczyć. Możemy choć na chwilę odłożyć stare żale i nieporozumienia i dzięki temu stać się jednym wielkim narodem. Nawet moglibyśmy pokazać państwu islamskiemu, że jesteśmy silni i jesteśmy razem... no moglibyśmy. Ale to nigdy, ale przenigdy się nie stanie. Niestety. Szczerze nie wiem dlaczego, po prostu tacy są ludzie. Nie potrafimy nawzajem się pokochać, albo polubić (wiem, wiem, że dużo wymagam, więc może nie skaczmy sobie do gardeł, ok?). Zawsze musimy wyciągać stare brudy i obrzucać się błotem.

Ogólnym celem tej akcji jest połączenie się z Francuzami w trudnej chwili. Z Francuzami, nie z Francją, nie z Francuską historią. Z Francuzami, czyli rodzinami osób, które umarły w zamachu (wiem, że w tym ataku nie zginęli tylko Francuzi, więc umówmy się, że słowo "Francuzi" symbolizuje ludzi, którzy ucierpieli w wyniku tych działań, ok?) z osobami które ledwo co przeżyły i z osobami, które bały się o swoje życie.
W tym celu podejmowane były różne działania. Głowy państwa, aby podkreślić, że oni i naród, któremu służą czują smutek i składają umowne kondolencje podświetlili największe i najbardziej imponujące budowle w barwy francuskiej flagi. Gwiazdy telewizyjne i inne osoby, które są rozpoznawalne udzielały wywiadów i w sposób bezpośredni wyrażali swój żal. Mieszkańcy większych miast składali pod francuską ambasadą kwiaty i znicze.
A zwykli zjadacze chleba, aby zbytnio się nie wysilać, ale jednocześnie dodać swoje trzy grosze dodawali na własną tablicę pełny dramaturgii wpis (oczywiście ohasztagowany) i zmieniali swoje zdjęcia profilowe z filtrem francuskiej flagi. No i oczywiście rozległy się dyskusje i kłótnie. Jak zawsze.

Podobna sytuacja miała miejsce, gdy ,również na portalach społecznościowych, zmieniano sobie zdjęcie profilowe na tęczową flagę, albo na flagę Polski (czy innego kraju, w którym żyli). Ale wtedy mogłem to zrozumieć. Choć było to moim zdaniem śmieszne i bezsensowne rozumiałem to. Różnica poglądów i tak dalej. A teraz? Nie.
Nie zrozumiem tego, że nawet w takiej sytuacji ludzie nie mogą zamilknąć i zacisnąć zębów. Przecież te zdjęcia znikną tak samo szybko jak się pojawiły. Ale oczywiście po co? Choć pewnie nie ma to, aż takiego znaczenia, przecież nic takiego się nie stało. Ale moim zdaniem liczy się sam czyn. A do tego wydaje mi się, nie na miejscu jest w takim czasie kierować w stronę Francji zarzutów z powodu przeszłości. Po prostu nie na miejscu. Możesz to zrobić w każdy inny dzień.. ale po co przecież to temat na czasie i musisz kierować się świetną zasadą: "Nie znam się, więc się wypowiem"



Na sam koniec, miałem zaszczyt przeczytać sporo wpisów na blogach, wielu komentarzy i pokaźną sumę twittów i muszę pochwalić moich rodaków za wyobraźnię i po prostu podziwiam ich, że aż tak natrudzili się, aby napisać takie, wręcz epopeje dla czego nie warto ustawiać sobie flagi Francji na zdjęcie profilowe, ale pozwolę sobie odwołać się zaledwie do jednego:

"Mam pytanie - gdy rosyjski samolot został zestrzelony czemu naszym obowiązkiem nie było ustawienie flagi Rosji? Czy Rosjanie są gorsi? W sumie zginęło więcej osób... "

Ten komentarz dotyczył mojej wypowiedzi na pewnym blogu. Aby na niego odpowiedzieć musiałem się trochę rozpisać, ale nadal uważam tak samo i raczej zdania nie zmienię, choć kto wie? Tylko krowy nie zmieniają poglądów (z uszanowaniem wszystkich krów, żeby nie było)

"Czy można osądzać, czy jedno życie jest gorsze od drugiego? Oczywiście, że nie! Nieważne, czy jest się Polakiem, Francuzem, czy Rosjaninem. Uważam, że gdyby zginęło 100 islamistów i 100 chrześcijan to byłaby taka sama tragedia. 
Co do samolotu. Sprawa jest aż tak nagłośniona, ponieważ 6 ataków terrorystycznych miało miejsce w Europejskiej stolicy.. a chyba to jest trudniejsze i bardziej spektakularne niż atak terrorystyczny na środku pustyni. Być może jestem dziwny, ale tak uważam. "



Dziękuję za uwagę - Make love, not war

środa, 11 listopada 2015

Iphone 5 po 6 miesiącach

Ale ten czas mija, dopiero zbierałem pieniądze i wyczekiwałem na swój wymarzony prezent, a dziś jestem z iPhonem już 6 miesięcy! W sumie 7, bo ma go od kwietnia, ale nikt nie musi wiedzieć 
Wiem, że Apple ma bardzo dużo zwolenników, jak i przeciwników. Jednych i drugich rozumiem, bo produkty od tej firmy posiadają swoje wady oraz zalety. Obydwu nie brakuje.



DLACZEGO ?!

Tak w ogóle to po co kupowałem takie gówno. Ktoś może spytać. Już wyjaśniam.
Przyszedł taki piękny czas, gdy moje dwa telefony z Androidem przestały normalnie funkcjonować (dlaczego, aż 2? Wystarczy mi przecież jeden.. powiedzmy, że to długa historia). No i chciałem spróbować sprzętu z jakimś innym systemem operacyjnym. Dlaczego? Bo tak. Jeżeli nowy system, by mi nie podszedł zawsze nowe telefon można sprzedać. Za niżą cenę, ale można.

Zbyt dużego wyboru nie miałem. Mogłem kupić telefon z WindowsPhone, albo z IOS. Wybrałem tu drugie, ponieważ zawsze marzyłem o iphonie. Od jakiegoś czasu chciałem ten sprzęt, pewnie dlatego, że był dla mnie nieosiągalny, a zawsze marzymy o tym co nie możliwe. A jednak! Oprócz tego słyszałem dużo dobrego o tej firmie i chciałem spróbować.

Dlaczego akurat ten model. Zrobiłem sobie małą selekcje. Iphone 6, nie bo mnie nie stać. 5s, nie bo mi się nie podoba "guzik" czyli Touch ID (teraz trochę żałuje). Iphone 4, nie bo za mały. No więc został 5/5c. Zamierzałam kupić 5c, ponieważ: po pierwsze jest minimalnie tańszy, po drugi można kupić do niego strasznie drogą, ale jakże fajną i niefunkcjonalną obudowę. Ostatecznie wybrałem zwykłą 5.
Wiem, że moja selekcja jest beznadziejna i idiotyczna, ale żyję z tym 16 lat i jeszcze nie umarłem.

GDZIE KUPIŁEM?

O ile pamiętam 5c można (przynajmniej można było) kupić w oficjalnym sklepie Apple. To również mnie skłaniało do kupienie wersji color, niestety iphone 5 już nie był tam dostępny, więc zostają inne sklepy. Ja postanowiłem kupić na Allegro. Czy to dobry pomysł? Nie do końca, ale miał swoje zalety, które mnie przekonały.

Może, dlaczego nie warto kupować takiego urządzenia na Allegro:
*Sprzęt może dojść uszkodzony
*Może być wysłana podróbka
*Iphone może, w ogóle nie dojść, etc, etc, etc

A dlaczego warto? Przede wszystkim cena. Ja za swój telefon zapłaciłem ok. 1000 zł, co jest niesamowitą ceną w porównaniu z ceną w dniu premiery i ze sklepami stacjonarnymi. Trzeba zaznaczyć, że iphone sprowadzany był z Chin (konkretnie z Hong Kongu), co wiązało się z dużym ryzykiem, że dostanę nie oryginalny telefon. Czy warto ryzykować? Każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Ja zaryzykowałem i nie żałuję.

WADY

Zacznę od wad, bo raczej chciałem się skupić na tym.

*Przede wszystkim na telefonie pojawiły się odpryski. DUŻO. I w sumie nie ważne, czy iphone był w etui, czy nie. Odpryski pojawiały się ciągle. Teraz mam czarny, plastikowy case, więc ich nie widzę. I bardzo dobrze.

*Dla mnie wadą jest to, że bardzo dużo aplikacji/funkcji jest płatnych. Może te sumy nie są dużo, bo sięgają one kilku $ ale dla osoby, która nie posiada konta bankowego jest to kłopotliwe.

*Do tego dużo funkcji nie jest dostosowany dla polskich (i chyba ogólnie europejskich) użytkowników. Choć Apple, bardzo powoli się stara, aby Polacy mieli trochę łatwiej. No, ale Siri jak nie było tak nie ma.

*Dla mnie olbrzymią wadą jest to, że te telefony mają tylko wbudowaną pamięć. Nie można jej zmienić. Jeżeli masz 16 GB musisz z tym żyć. Dobrze by było gdyby Apple w końcu coś z tym zrobiło. Nawet jeżeli mieliby wprowadzić ultradrogie i ultraApplowskie karty pamięci, niech to zrobią... może niektórych byłoby na to stać.

*No i przede wszystkim cena. Nic dodać, nic ująć. Moim zdaniem jest kosmiczna i nie do końca adekwatna do możliwości produktu.

Najbardziej widoczne odpryski 


OH, zalet pozwolę sobie nie wymieniać, bo jest ich cała masa (oczywiście wad jest dużo więcej, ale akurat te mi przeszkadzają). Najważniejsze zalety: wyświetlacz, aparat, design nie tylko obudowy, ale również tego co jest w środku, bo jest to MEGA, w skrócie: kupili mnie przeźroczystymi efektami, prędkość działania telefonu, podoba mi się to, że nie ważne ile % ma bateria, telefon działa na takich samych obrotach.. co w Androidzie i wiele, wiele więcej.

PODSUMOWUJĄC

Czy kupiłbym jeszcze raz iphone? Jak najbardziej. Jak na razie jestem, nie tyle zakochany, ale bardzo, bardzo lubię ten produkt. Wydaje mi się, że jeżeli miałbym kupować jeszcze raz to wolałbym kupić iphone 5s, choć lepiej zainwestować w pamięć!
Błagam was nie kupujcie iphone 4 z 8 GB pamięci, ok. 4 GB jest zabierane przez system. A przyrzekam wam, że mniej niż 4 GB nie wystarczą na normalne korzystanie z iphone. Nie opłaca się kupować iphone'a , dla samego iphone'a . Moim zdaniem lepiej kupić iphone 4s z 64 GB, niż nowszą wersję z ograniczoną pamięcią.


środa, 4 listopada 2015

Moje sposoby na naukę!

Śmiało mogę powiedzieć, że mam dobre oceny. Zważywszy, że jestem w liceum to nie jest najgorzej. Możliwe jest to, że mam wrodzone predyspozycje na to by być genialnie genialnym.. choć bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że mam po prostu dosyć dobry system nauki. Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej to zapraszam!


Potrzebne Ci chęci!


Wydaje mi się, że bez tego ani rusz. Jeżeli nie mam sił, ani ochoty to nawet nie zabieram się za naukę. Wtedy cały wysiłek nie przynosi efektu i jest to bezsensu. No, ale czasem trzeba się zmusić.. niestety.
Jak się zachęcić? Nie mam pojęcia. Ja po prostu chce. Chcę mieć dobre oceny, chcę dobrze zdać maturę, chcę bez problemu dostać się na studia, chcę mieć dobrą prace i spokojne życie. Jeżeli chcę to po prostu biorę. 

Ucz się głośno


Dla mnie jest to najwygodniejsza forma uczenia się. Czytam sobie zdanie i powtarzam, powtarzam, powtarzam. Powtarzam ile trzeba. Jeżeli nie umiem to jeszcze. W końcu zapamiętam. 
Najlepiej tylko powtarzać. Często zajmuje się przy okazji czymś innym, np. rysuję lub robię jakieś inne rzeczy, które oderwą mnie od nauki. Niestety wtedy nie potrafię zapamiętać i muszę uczyć się dłużej.

Pisz!


Wiem, że niektórym osobom to pomaga. Trzeba przeczytać to co mamy się nauczyć i sporządzić notatkę i ją przeczytać. Następnie przerobić resztę materiału i przy okazji powracać do wcześniejszych wpisów. Czy to jest efektywne? Nie wiem. Może warto spróbować.

Przy nauce języka często piszę sobie słówka (mniej więcej trzy linijki) i sobie powtarzam - dobra nauka na kartkówkę, niekoniecznie na zapamiętanie.. 

Skojarz sobie

Często przy nauce nowego języka lub słówek, które nie "wchodzą" mi do głowy kojarzę sobie nowe słowa z jakimiś starymi, np. "scar" (blizna) to dla mnie Spar, albo "pale" (blady) skojarzyłem sobie z osobą palącą, a taka osoba ma bladą cerę.. chyba. 

Inne rady

  • Wiele osób lubi sobie wszystko zakreślać.. ja nie koniecznie. Po prostu mnie to rozprasza i nie mogę skupić się na nauce, ewentualnie ważne rzeczy delikatnie podkreślam kolorem, ale nigdy nie zakreślam.

  • Możesz w całym pokoju przykleić sobie naklejki samoprzylepne z krótkimi notatkami i często na nie zerkać. Jeżeli ktoś jest wzrokowcem na pewno mu to pomorze. 

  • SKUP SIĘ! Jeżeli wszystko cię rozprasza i wydaje ci się, że ta ściana obok stała się dużo bardziej ciekawsza od nauki (wszyscy wiemy, że tak zawsze jest ale ćśś) to zrób sobie przerwę. Pięć minut, może dziesięć. A zrób sobie nawet i trzydzieści (poza programowo oczywiście), ale w końcu się skup i zrób swoje. 

  • Jeżeli chodzi o naukę języka to ja bardzo lubię fiszki. Widzę ja słowo się piszę i głośno je wymawiam. Jak dla mnie jest to bardzo efektywne. Szczerze mówiąc słowa nauczone z fiszek pamiętam dłużej niż słowa wyuczone moją standardową metodą... choć obie są do siebie podobne.

  • I na koniec jedna z ważniejszych rzeczy. Rób sobie PRZERWĘ. Jest dużo teorii na temat przerwy. Jedni mówią, że co 30 min. 5 min. przerwy, inni, że co godzinę 10 min. odpoczynku. A ja? Uczę się do póki mogę, a gdy jestem zmęczony lub po prostu nic mi się właśnie wtedy robię sobie odpoczynek. Osobiście polecam dłuższe przerwy. Moim zdaniem 5 czy 10 minut to NIC. Ja zazwyczaj odpoczywam pół godziny, a czasem i nawet pełną godzinę. 

piątek, 23 października 2015

Kampania wyborcza, czy propagandowa?

Na początek małe ostrzeżenie: Jeżeli myślisz, że gimbusy i ogólnie w myśl zasady - dzieci i ryby głosu nie mają to lepiej nie czytaj tego wpisu, ponieważ właśnie jestem osobą poniżej 18 roku życia. Jeżeli cię interesuje moja osoba to więcej informacji znajdziesz TU 

Oglądając kampanie reklamowe różnych ugrupowań politycznych nieraz jest mi przykro. Tak naprawdę to jest mi przykro i czuję wstyd. Wiodące partie polityczne w Polsce zrobiły sobie mini wojnę i zamiast skupić się, aby przedstawić wyborcom swój program i zachęcić do głosowania na swoją partię to wolą wzajemnie wbijać sobie szpile. Na ekranie telewizora pojawiają się ciągle te same obrazy: emigranci, afera korupcyjna, emigranci i tak dalej.

Zagrywki polityczne, zagrywkami politycznymi, ale istnieje granica dobrego smaku i przyzwoitości. Nie rozumiem jak prezydenta, czyli pierwszą (najważniejszą) osobę w kraju można oczerniać na antenie państwowej telewizji?! Przypominam o granicy. Myślę, że zarówno p. Komorowskiemu jak i Dudzie (oraz innym byłym prezydentom) należy się bezwględny szacunek, chociaż ze zwględu na urząd jaki piastują (piastowali).

A teraz? Po wyborach prezydenckich PiS pozwala sobie na wszystko. Dosłownie.

Wszystkie spoty reklamowe to najzwyklejsza propagandą, która jest szerzona wśród Polaków. Przyszły rząd z ukochanym prezydentem na czele nadal będzie siał zamęt i będzie nas poróżniać. Nas Polaków - naród.
Po za tym, wydaje mi się, że powinny istnieć przepisy prawne, czy jakiś urząd, który miałby na celu niedopuszczenie takich materiałów do obiegu w publicznej telewizji. Uważam, że Polacy mają prawo do i samodzielnego myślenia. Nie powinniśmy dążyć w kierunku wchodu. Nie chcemy chyba, aby każda reklama puszczana w telewizji miała na celu odmóżdżyć nas, a wszelkie inne materiały wypuszczone do obiegu publicznego musiałby być regulowane przez ministerstwo propagandy.


PS. Jeżeli chodzi o debatę to, kolokwialnie mówiąc (pisząc) szkoda gadać. Jeżeli chodzi o debatę Kopacz VS Szydło to wypadła w miarę , ale debata, gdzie wzięli udział wszyscy przedstawiciele partii to jakby wpuścili zoo do studio. Kopaczowa wypadła w miarę, choć trochę mnie dziś denerwowała (przynajmniej odpowiadała na pytania), Szydłowa cały czas atakowała Panią Premier Kopacz, więc nie za uczciwie się zachowała, pani Nowacka moim zdaniem ładnie wypadła, odpowiadała na pytania, nie atakowała swoich przeciwników i była dobrze przygotowana.. no ale lewica, Kukiz to w ogóle swoim świcie żył, cały czas się wydzierał, mówił nie na temat i ciągle chciał przedłużyć czas, o Korwinie to już całkiem szkoda mówić AGH, nie lubię go. Zandberg(?) to jakiś w ogóle dziwny. Reszty to nie zauważyłem.

wtorek, 20 października 2015

Książkowe premiery, na które wyczekuje

Jeżeli myślisz, że rok 2015 już nic ciekawego nie przyniesie w kwestii książek to nic bardziej mylnego. Ostatnie miesiące bieżącego roku są obfite w świetne książki. W tym wpisie postaram się przedstawić wam najciekawsze i najbardziej wyczekiwane przeze mnie książki. Oczywiście jest ich dużo więcej (możecie sprawdzić inne książkowe premiery tu), ale akurat te, moim zdaniem, są najciekawsze. 

21 października 2015



Magnus Chase zawsze sprawiał kłopoty. Od tajemniczej śmierci matki mieszkał samotnie na ulicach Bostonu, przeżywając dzięki sprytowi, który pozwalał mu być zawsze o krok przed policją i kuratorami. Pewnego dnia odnalazł go wuj – chłopak nigdy wcześniej go nie widział, ale matka mówiła, że jest niebezpieczny. Wuj wyjawił mu niezwykły sekret: Magnus jest synem nordyckiego boga. Mity wikingów są prawdą. Bogowie Asgardu szykują się na wojnę. Trolle, olbrzymi i jeszcze gorsze potwory budzą się na dzień ostateczny.

Aby zapobiec Ragnarokowi, Magnus musi przeszukać Dziewięć Światów i znaleźć broń zaginioną od tysięcy lat. Kiedy atak ognistych olbrzymów zmusza go do wyboru między własnym bezpieczeństwem a życiem setek niewinnych ludzi, Magnus podejmuje śmiertelnie niebezpieczną decyzję. Czasami jedynym sposobem na rozpoczęcie nowego życia jest śmierć…




Taylor Montclair (Anglia)
Pewnego dnia wybuch złości Taylor powoduje, że przedmioty wokół niej zmieniają swoje położenie, a silne emocje zakłócają przepływ elektryczności. Dziewczyna poznaje szokującą prawdę o swoim pochodzeniu. Dowiaduje się, że drzemie w niej tajemny ogień. 
Sacha Winters (Francja)
Setki lat temu na stosie spłonęła alchemiczka, która rzuciła klątwę na trzynaście pokoleń pierworodnych synów z rodu jej zabójców. Sacha jest trzynasty – za osiem tygodni ma umrzeć. Na świecie jest tylko jedna osoba, która może mu pomóc. 
Dzielą ich setki kilometrów, łączy przeznaczenie. 
Czy zdążą się odnaleźć, nim Sacha zginie, a świat pochłonie ogień?




Odważna opowieść o miłości, przeżywaniu życia i dwojgu młodych ludzi, którzy znajdują siebie nawzajem, gdy stoją na skraju przepaści.

Theodore jest zafascynowany śmiercią. Codziennie rozmyśla nad sposobami, w jakie mógłby pozbawić się życia, a jednocześnie nieustannie szuka czegoś, co pozwoliłoby mu pozostać na tym świecie. Violet żyje przyszłością i odlicza dni do zakończenia szkoły. Marzy o ucieczcie od małego miasteczka w Indianie i niemijającej rozpaczy po śmierci siostry. Kiedy Finch i Violet spotykają się na szczycie szkolnej wieży – sześć pięter nad ziemią – nie do końca wiadomo, kto komu ratuje życie.

A gdy ta zaskakująca para zaczyna pracować razem nad projektem geograficznym, by odkryć „cuda” Indiany, ruszają – jak to określa Finch – tam, gdzie poprowadzi ich droga: w miejsca maleńkie, dziwaczne, piękne, brzydkie i zaskakujące. Zupełnie jak życie.


Czy faktycznie Napoleon był niski?
Czy naprawdę wykorzystujemy tylko 10% możliwości naszego mózgu? 
Czy rzeczywiście zjadamy kilka pająków rocznie podczas snu? 
Czy to prawda, że seks przed zawodami odbiera szansę na złoty medal? 
Czy należy odczekać 48 godzin przed zgłoszeniem zaginięcia osoby?
Nic bardziej mylnego!
Radek Kotlarski, popularyzator wiedzy, twórca webshow "Polimaty" - jednego z najpopularniejszych kanałów na YouTube i autor popularnonaukowych programów telewizyjnych, gdzie wyjaśnia najdziwniejsze i nieodkryte zjawiska, odpowiada na najbardziej szalone pytania i prowokuje do samodzielnego myślenia. Nieustraszony pogromca absurdów rozprawia się z pięćdziesięcioma popularnymi mitami. 




Kontynuacja "Każdego dnia"


Kiedy Rhiannon spędza cudowny dzień ze swoim chłopakiem, który wreszcie jest taki, jakim go sobie wymarzyła, nie wie jeszcze, że w rzeczywistości to nie był Justin, ale A – szesnastolatek codziennie budzący się w ciele innej osoby. 


Zakochany w Rhiannon A zrobi wszystko, żeby codzienna zmiana płci, wyglądu, charakteru i miejsca zamieszkania nie stanowiła przeszkody dla ich miłości. Tylko czy Rhiannon to wystarczy?







4 listopada 2015



W te święta 12 autorów powieści dla młodzieży, m. in. Rainbow Rowell, Gayle Forman i David Levithan, przyniesie Ci najpiękniejszy prezent. 
Znana piosenkarka udaje kogoś innego, by uciec przed sławą. 
Skazany na prace społeczne młodociany przestępca musi wziąć udział w przygotowaniach do jasełek i zakochuje się w najbardziej nieodpowiedniej dla niego osobie. 
Dziewczyna adoptowana przez Świętego Mikołaja zastanawia się, czy dla miłości jest gotowa opuścić krainę elfów... 
Nieważne, skąd pochodzisz, czy jesteś elfem czy zagubionym w świecie dorosłych nastolatkiem – uwierz w magię świąt! A jeśli nie uwierzysz – czy to oznacza, że ona nie istnieje? Przecież wszyscy pragniemy tego samego: by ktoś podarował nam miłość.



Książki Reginy Brett cieszą się w Polsce olbrzymią i niesłabnącą popularnością. Felietony tej amerykańskiej pisarki i dziennikarki – czy też, jak sama o nich pisze, lekcje – pełne ciepła, nadziei i wzruszeń, są dla wielu osób cenną podporą w życiu i drogowskazem na jego nierzadko krętych drogach. Już same tytuły lekcji są cennym zbiorem dających do myślenia sentencji... Wielu z nas chciałoby, by celne komentarze, spostrzeżenia i myśli Reginy były dostępne na co dzień, byśmy mogli po nie łatwo sięgnąć, robiąc sobie czasem krótki przystanek w pędzącym nieustannie świecie. Tak zrodził się pomysł "Twojego dziennika", uniwersalnego kalendarza na każdy rok. "Twój dziennik" to osobisty notatnik i wyjątkowy kalendarz z myślami Reginy na każdy dzień i nową lekcją na każdy miesiąc.







12 grudnia 2015


Kto uciął głowę Meduzie? Kogo wychowała niedźwiedzica? Kto ujarzmił Pegaza? Wie to doskonale każdy heros, a Percy Jackson opowie wam o bohaterskich czynach Perseusza, Atalanty, Bellerofonta i wielu innych greckich bohaterów.
Ten zbiór opowieści w zabawnym, swobodnym stylu, do jakiego Percy przyzwyczaił już czytelników.













Inne książkowe premiery






















A Wy na jaką książkę czekacie?