niedziela, 24 maja 2015

Eurowizja 2015



Odkąd dowiedziałem się, że takie coś jak Eurowizja istnieje byłem zauroczony tą całą ideą. Pomijając małą rywalizację pomiędzy państwami to tak naprawdę powinno chodzić tu o zabawę i integrację miedzy narodową. Mimo tego, że piosenki na tym wydarzeniu nie mają zbytniej wartości artystycznej (potwierdzają to nasze Słowianki występujące rok temu) i tak chętnie oglądam ten koncert.

Niestety w tym roku Konkurs Piosenki Eurowizji mnie trochę zawiódł, ponieważ piosenki były nużące i było bardzo mało ciekawych tytułów. Do tego pan Artur Rożek mnie denerwował i moi faworyci byli bardzo nisko na liście.

Moim zdecydowanym faworytem była Litwa - reprezentowali ją Monika Linkyte i Vaidas Baumila z piosenką "This Time", niestety wylądowali na 18 miejscu.

Nasza reprezentantka Monika Kuszyńska z piosenką "In The Name Of Love" dobrze się spisała. Piosenka naprawdę mi się spodobała, szkoda, że Monikę zjadła trema i nie zaśpiewała tak dobrze jak mogła. Dostała ona 10 punktów i zajęła 23 miejsce.

Kibicowałem również Litwie, którą reprezentowała Aminata z piosenką "Love Injected". Zajęła ona 6 miejsce z 186 punktami.

Fajny i klimatyczny utwór miała Wielka Brytania reprezentowana przez duet Electro Velvet z piosenką "Still In Love With You". Zajęli oni 24 miejsce.

Ostatecznie jednak wygrała Szwecja, której nie kibicowałem reprezentowana przez Mansa Zelmerlowa z piosenką "Hereos"

Słyszałem wiele opinii o tym, że punkty nie są rozdawane uczciwie i się w zupełności zgadzam, ale nie przeszkadza mi to na tyle, żeby nie być widzem tego przedstawienia :)

Reprezentant Szwecji

A Wy komu kibicowaliście ?

sobota, 23 maja 2015

Czy dyslektycy mają lepiej ?

Od zawsze miałem problemy z nauką i poznawaniem świata. Późno zacząłem pisać, czytać i mówić. W szkole nie szło mi tak dobrze jak innym, mimo tego, że bardzo się starałem. Wszystko wyjaśniło się, gdy zdiagnozowano u mnie dysleksje (oraz inne, odmiany tej choroby). Od tamtej pory musiałem pracować ciężej, dawać z siebie więcej i wymagać od siebie za dużo. Gdyby nie to odstawał bym od reszty, a tego bym nie zniósł.

Ostatnio spotkała mnie nie miła sytuacja. Podejrzewam, że nie miała ona na celu zaatakowania mnie, ale i tak poczułem się urażony. Mianowicie mój znajomy powiedział, że dyslektycy mają lepiej i uargumentował tym, że mają dużo łatwiej na egzaminach. Na samym początku powiem to, że jest to kłamstwem. Dyslektycy nie mają łatwiejszych egzaminów, bo mają identyczne arkusze. Niczym one się nie różnią. To co dostajemy to tylko kilka minut więcej (15-20) przy których i tak dużo nie zrobimy. Możemy wtedy tylko dopracować nasze prace oraz możemy zrobić kilka błędów w formie pisemnej. Do tego poloniści w pracach pisemnych powinni nam pozwalać zrobić kilka błędów więcej, ale raczej tego nie stosują.

Po za tym stwierdzenie tego, że dyslektycy mają lepiej jest tak samo bezsensowne jak to, że chorzy na raka mają lepiej lub alkoholicy czy narkomani. To jest zwykła choroba, która nie ułatwia życia. Wręcz przeciwnie, bardzo często je utrudnia. Dyslektycy muszą więcej pracować.

No właśnie. A o co  w ogóle chodzi z tą dysleksją? Z tego względu, że nie jestem lekarzem nie powiem jakiś informacji z kosmosu tylko opowiem o tym co mnie spotkało w oparciu o informacje z internetu, no więc :
* "Zaburzenia te mogą dotyczyć percepcji wzrokowej – objawiającej się widzeniem, ale niedostrzeganiem, percepcji fonologicznej – objawiającej się słyszeniem, ale nieusłyszeniem ."

* "Zaburzenia uwagi, pamięci" - To raczej jest na porządku dziennym. Często tak mam, że muszę chwilę się zastanowić jak coś robię, np. liczę pomiędzy wyliczeniem np, 41, 42, 43 - często mam przerwę i muszę co jest dalej.

* "Problemy z orientacją kierunkową" - mylenie, gdzie prawo, gdzie lewo

* Problemy z czytaniem - co jest dla mnie bardzo denerwujące, bo uwielbiam czytać

* Hiperleksja: czytanie płynne, w dobrym tempie, bezbłędne, jednak bez rozumienia treści

To są tylko nieliczne objawy tej choroby. Jest ich dużo więcej, ale nie chcę tu kopiować wszystkich informacji, jeśli zainteresował was ten temat zachęcam do zapoznania się z innymi wiadomościami.
Do tego chcę wam powiedzieć, że dysleksja nie jest chorobą uleczalną. Dzięki ciężkiej pracy można "zaleczyć" kilka czynników (np. czytanie, pamięć, ortografia), ale dyslektykiem zostaje się na całe życie.







środa, 13 maja 2015

Dlaczego boję się mojego pokolenia?

Gdy miewał chandry, często napadają mnie filozoficzne rozmyślenia. Pomiędzy zastanawianiem się nad tym, jak to jest możliwe, że myślę, czuję i żyję, a tym jaki jest sens istnienia ludzkości i jakim cudem świat powstał, napadają mnie głębokie rozmyślenia o tym, że kiedyś dorosnę i będę musiał samodzielnie funkcjonować. O ile to jest jeszcze do przetrwania, o tyle informacja o  tym, że moi rówieśnicy również dorosną nie jest już taka fajna.

Jeśli jesteś aktualnie w podstawówce, gimnazjum lub w szkoły średniej to popatrz na swoich znajomych. Wyobrażasz sobie, że mogą oni piastować wysokie i prestiżowe stanowiska? Lub jakiekolwiek posady? Ja też nie. Wiem, wiem. Przecież oni jeszcze dorosną. Mają problemy i trudny wiek. Po pierwsze. W moim umyśle nie mieści się pojęcie trudny wiek. Albo ktoś jest skończonym idiotą i rozwala sobie życie ćpając, zawalając szkołę i zadając się ze szemranym towarzystwem, albo traktują życie na serio i budują swoją przyszłość już dziś. Oczywiście nie popadajmy w hipokryzję. Ja też lubię powygłupiać się ze znajomymi i śmiać się jak głupi do sera, ale jednocześnie traktuje życie na serio, a nie jak grę. Co zrobisz jak na ekraniku życia wyświetli ci się "Game over". Nic nie zrobisz. Ale wracajmy to tematu.

Patrząc na dzisiejszą rzeczywistość to.. się boję. Na prawdę. Widząc co moi rówieśnicy robią, to załamuję ręce. Już pomijam YOLO, SWAGI i inne HASZTAGI, bo to nie jest jeszcze aż tak złe, ale słysząc rozmowy moich znajomych to ... . Niejednokrotnie słyszałem rozmowy o cało nocnych ogniskach, pijackich libacjach i przychodzeniu na tzw. haju (czy czymś takim) na dyskoteki... szkolne. Byłem świadkiem rozmów o pirsingowaniu się w szkolnej toalecie. O papierosach nie wspominam, bo to już chyba norma - niestety.

Do tego internet. Piękny, bajeczny, idealny internet. Czy taki jest? Niekoniecznie. Wszędzie słyszy się wszędzie o uzależnieniu od Internetu, telefonów, komputerów, facebooka, instagrama. W dzisiejszych czasach popularność liczy się w lajkach. Twoją pozycję tworzą followersi na instagramie i twitterze. Dla mnie to trochę śmieszne i żałosne. A co jeśli nagle wyłączą internet. Coś pójdzie nie tak, po prostu nie pyknie. Ile będzie liczyć się samobójstw. Dziesiątki, setki, tysiące? Myślę, że więcej.

Do tego nie rozumiem dlaczego młodzież nie szanuje swoich rodziców. Moi również nie są idealni. Nie ma idealnej i wspaniałej rodziny. Mimo tego, że moja nie wspaniała rodzina popełnia wiele błędów szanuję i kocham ją za poświęcenie jakie włożyli w moje wychowanie. Chociaż nie byłem i nie jestem trudnym dzieckiem, ale i tak nie było lekko.

Dobra to koniec. Nie chcę już jechać po moich znajomych i po was wszystkich <3
jakąkolwiek wartość. Nie jestem pewien czy to chciałem przekazać, ale niech będzie. Nie jest chyba źle. Oceńcie sami. :) :)

sobota, 9 maja 2015

Dlaczego nauczyciele tacy są ?

Pewnie masz swoją wymarzoną pracę, którą chciałbyś wykonywać i dążysz do tego, aby na takim stanowisku pracować. A jeśli nie to na pewno nie chcesz wykonywać pracy, która by cię nudziła, nie zadowalała i z której nie byłbyś zadowolony. Każdy marzy o dobrej pracy i chce wykonywać to co chce i lubi (nawet jak ktoś nic nie chce robić to coś chce).

 A pomyśl sobie o tym, że wykonujesz pracę, której nie lubisz, a czasem wręcz nienawidzisz. W której nie możesz się rozwijać i która jest okropna. Co robisz? Rzucasz robotę? Pewnie tak, ale jeśli masz dziecko, psa i kredyt do spłacenia to już nie tak łatwo. A do tego masz takie wykształcenie jakie masz i w twojej branży nie jest łatwo o coś lepszego. No i co zrobisz - nic nie zrobisz. Wykonujesz swoją prace wolno i nie chętnie.

A pomyśl sobie, że w takiej sytuacji są twoi nauczyciele. Większość nauczycieli robi coś czego nie chce. Przecież to ludzie wykształceni o odpowiedniej wiedzy. Pomijam polonistów, filologów i nauczycieli wychowania fizycznego. Oni studiując takie kierunki mogli zdawać sobie sprawę z tego, że prędzej czy później, znowu znajdą się w najgorszym miejscu na ziemi - w szkole.
Ale biolodzy, chemicy, fizycy, a nawet historycy (co do tych ostatnich to trochę naciągane) to zupełnie inna bajka. Większość z nich nie kształciła się na takich wymagających kierunkach, aby uczyć bandy, niepoważnych dzieci, które nie znają życia.

Taka jest prawda. Jeśli zobaczysz nauczyciela, który nigdy nie jest zadowolony, a na jego twarzy rzadko widać, choć cień uśmiechu, to popatrz na niego inaczej i uświadom sobie, że on nigdy nie chciał być w tym miejscu. I studiując swój wymarzony kierunek miał zamiar być zupełnie kimś innym.

czwartek, 7 maja 2015

Dlaczego musisz zaakceptować siebie?

Pewnie nieraz słyszałeś, że ludzie przychodzą i odchodzą. Znajomi dziś są, a jutro znikają. Twój najlepszy przyjaciel, może okazać się twoim wrogiem. Podobno tylko rodzina nie odchodzi. Po części to prawda. Zawsze są z tobą - emocjonalnie i mentalnie, ale fizycznie... nie będą z tobą cały czas. Pół biedy, gdy wyjadą. W dzisiejszych czasach mamy tak rozwiniętą technologię, że nieważne czy jesteś w Polsce, Ameryce czy w Chinach. Jeśli zechcesz zadzwonisz do mamy lub napiszesz do siostry, ale na każdego przyjdzie pora. Przejdą na drugą stronę. Kaput.
Niestety taka jest prawda, ale mam chociaż jedną pozytywną wiadomość. Ktoś zostanie razem z tobą przez całe życie. Nieważne czy wyjedziesz, znikniesz, schowasz się, czy nawet umrzesz. To ty. I dlatego musisz siebie zaakceptować. Możesz siebie nienawidzić. Rok? Dwa? Piętnaście? Spoko. Ale całe życie? To chyba bez sensu. Nie będziesz, żyć pełnią życia i nie wykorzystasz tego czasu całkowicie jeśli nie polubisz siebie.

Oto kilka rad, które może Ci pomogą:

1) Zaakceptuj swoje niedoskonałości.
Tak po prostu. Masz nadwagę? Bywa. Nie lubisz swojego nosa, który przypomina skocznię narciarską? Trudno. Masz małe, odstające uszy? Pogódź się z tym. Nie każdy patrzy na twoje wady. Na pierwszy, ani drugi, a nawet na trzeci rzut oka nikt tego nie zauważy. Taka jest prawda.

2) Zniweluj swoje wady.
Jeżeli nie potrafisz zaakceptować swoich wad to usuń je. Jeśli masz dodatkowe kilogramy to zacznij więcej ćwiczyć. Jeśli seplenisz lub jąkasz się to zapisz się do logopedy. Jeśli masz problemy z cerą to zacznij chodzić do dermatologa.

3) Znajdź swoją mocną stronę.
Tak, tak. Od każdego słyszałeś, że jesteś w czymś dobry, tylko o tym nie wiesz. Tak to prawda. Musisz tylko, albo aż poszukać.

4) Znajdź swojego idola.
Poszukaj osoby, która jest podobna do ciebie i coś osiągnęła. Jest wielu artystów i naukowców, którzy posiadają wady. Nie wszyscy wyglądają idealnie (TY też nie musisz).

5) Chwal samego siebie.
To jest metoda najlepiej działająca na mnie. Całe życie nie lubiłem siebie. Byłem najgorszym katem i sam siebie krytykowałem (nie sądzę, że nie powinno tak się robić, nadal od siebie dużo wymagam i nie jestem w pełni zadowolony, ale jest lepiej niż kiedyś), ale do czego zmierzam. Zacznij siebie chwalić. Jeśli ci się coś udało - powiedz to sobie. Tak rozwiązałem trudne zadanie z matematyki - jestem super. Tak napisałem super wypracowanie z polskiego i pani mnie pochwaliła - jestem ekstra. I wszystkie inne takie sytuacje. Jeśli zrobiłeś coś dobrze to tego nie ukrywaj przed samym sobą! Masz ładne oczy to nie mów, że nie. Masz super nogi to tego nie ukrywaj. Dla mnie to działa super. Coraz lepiej czuję się ze samym sobą, bo szkoda życia na chorobliwą samokrytykę.


"Zapominamy, że życie jest kruche, de­likat­ne, że nie trwa wie­cznie. Zacho­wuje­my się wszys­cy, jak byśmy by­li nieśmiertelni." - Eric-Emmanuel Schmitt, "Oskar i pani Róża"
~ Myślę, że ten cytat świetnie obrazuje sens całego wpisu ~