wtorek, 13 marca 2018

Oskary 2018 - animacje krótkometrażowe

Nie jestem wielkim fanem, ani filmów, ani kina, jednak w marcu postawiłem sobie pewien challenge; obejrzeć wszystkie filmy oskarowe. Nomincje oraz wygrane.
Tak jakby matura nie była wystarczająco czasochłonna.
A jako 18-letni wielbiciel bajek Disneja rozpocząłem, a jakże od animacji.



Dear Basketball
Przyznam się, że ta animacja nie podobała mi się.
Nawet nie tyle, że trochę, ale nawet bardzo.
Zwykła historia, pewnie inspirowana biografią Brayanta, której pełno jest zarówno w literaturze, filmie, jak i animacji.
Siła dziecięcych marzeń, ciężka praca, bla bla bla. Całkiem fajna kreska. Ciekawy montaż, jednak nic wybitnego.
Jedyną zaletą " Dear Basketball" jest to, że mocno odróżnia się na tle swoich przeciwników, jednak, czy jest to powód do wygranej?
filmweb
moja ocena; 4/10
Garden Party
Animacja niebanalna, bardzo, ale to bardzo ciekawa, wciągająca i nieprzewidywalna. Koniec zaskakuje, każdy musi to przyznać.
Jako laik technicznej strony animacji uważam, że sposób wykonania i styl jest cudowny. Mocno oniryczny, baśniowy, jednak daleki od idealizacji. Świat wykreowany przez twórców wywiera wrażenia i pozostaje w pamięci, a myślę, że to jest ważne.
Warto wspomnieć również o zastosowanych efektach dźwiękowych, zabawie formą, światłocieniem i aurą wykreowaną wokół fabuły. A to wszystko w zaledwie 7 minut.
Osobiście uważam, że właśnie to ta animacja zasługuje na wygranie, ale co ja tam wiem.
filmweb
moja ocena; 10/10

Lou
Animacja, chyba jako jedyna skierowana głównie do dzieci, ale nie tylko.
Tak szczerze Lou chwyciło mnie za serce od pierwszej chwili, w ciągu kilku minut opowiada o sile dziecięcej miłości do zabawek. Opierając się na konwencji Toy Story pozostawione przez dzieciaki na placu zabaw przedmioty ożywają i za wszelką cenę chcą wrócić do swoich właścicieli.
Końcówka jest mocno wzruszająca, a pomysł całkiem ciekawy, chociaż najbardziej zachwyciła mnie koncepcja tajemniczej siły, którą każde dziecko otacza swoje zabawki.
filmweb
moja ocena; 10/10 + serduszko

Negative Space
Przyznam się, że animacji nie zrozumiałem. Domyślam się, że nosi ona ze sobą głębsze przesłanie i powinna chwytać za serce, jednak jestem na tyle niedojrzały emocjonalnie, że nie załapałem koncepcji.
Co do techniki samej w sobie to animacja mi się podobała, styl jest bardzo ciekawy i nie, aż tak typowy. Animacja zdaje się być brudna, niedoskonała, podobnie jak w "Garden Party", jednak "Negative Space" jest o wiele bardziej odrealnione.
filmweb
moja ocena; 7/10

Revolting Rhymes Part One
Wydaje mi się, że właśnie ta animacja jest najciekawsza i najdłuższa ze wszystkich.
Twórcy świetnie wykorzystali te 30 minut seansu. Historia jest ciekawa, zabawna, nieoczywista i spójna.
Najbardziej zachwyciła mnie udana próba reintepretacji baśni i bajek współcześnie nam znanych. Opowieści zostały dostosowane do naszych czasów i niekoniecznie są przeznaczone dla dzieci, mimo stylu, który jednoznacznie kojarzy się z animacją dziecięcą.
Wydaje mi się, że niepotrzebne było podzielenie historii na pół. Część pierwsza kończy się bez żadnego większego napięcia, a dramatyzm sytuacji nie został podkreślony na tyle, by można mówić o jakimkolwiek cliffhangerze. Niestety po 30 minutach animacji wydawało mi się, że historia jest spójna i zakończona, zabrakło chęci dowiedzenia się, czegoś więcej. Kompletnie nie miałem potrzeby, by sięgnąć po kolejną część.
Być może był to zabieg celowy, twórcy chcieli stworzyć dwie samodzielne animacje, które zostałyby połączone fabułą i postaciami. Być może.
filmweb
moja ocena; 7/10

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz