środa, 15 marca 2017

przede wszystkim jesteś człowiekiem

Na świecie istnieją pewne podziały. Wiadomo. Jedne bardziej krzywdzące, drugie trochę mniej. Norma. Pewne jest to, że póki będziemy się w jakimś (nawet najmniejszym) stopniu różnić to podziały będą istnieć. Niezależnie od stopnia tolerancji i akceptacji pewnych zjawisk, społeczeństwo musi dzielić się na podgrupki.
Szczerze mówiąc przez te ponad siedemnaście lat mojej egzystencji średnio mi to przeszkadzało i niewiele się zmieniło. Denerwuje mnie jednak to, gdy ludzie świadomie się szufladkują, a jednocześnie ograniczają.







Nie powiem, że nie. Do wpisu zainspirował mnie niedawno obchodzony dzień kobiet. Wiem, wiem, nie pośpieszyłem się zbytnio, ale nigdy nie jest za późno, żeby porozmawiać o kwestii wolności, równouprawnienia i innych bzdur natury moralnej. Zapraszam.

Zacznę od tego, że sama idea "święta" jako tako mi się podoba. Tak, tak, komunizm, PRL, radzieckie pozostałość, no ale c'mon, co jest złego w celebracji tego, że kobiety po wielu latach walki uzyskały dodatkowe prawa? No nic! Po za tym, wydźwięk tego święta jest absolutnie pozytywny. Daje się paniom kwiatuszki, organizuje dyskusje, a nawet pewnego rodzaju marsze i manifestacje. Ogólnie rzecz biorąc "jest spoko".
Dla mnie idealnie by było, gdyby ten dzień upłyną właśnie pod tym znakiem, wspólnego celebrowania kolejnego korku ku lepszej przyszłości, ale w moich oczach 8 marca czasem nabiera dość szowinistyczny wydźwięk.

Jakby na to nie popatrzeć, często w tym dniu świętuje się to, że kobieta jest kobietą. Myślę, że rzadko w kontekście tego dnia mów się: "Warto dzisiaj podyskutować o kwestii równouprawnienia" (nie oszukujmy się, na co dzień się o tym nie rozmawia), tylko "Jak by tu spędzić ten dzień", czyli upraszczając "Jak by tu uczcić ten dzień kobiet?". Tutaj pojawia się zasadnicze pytanie, co się chce świętować?

Bo jeśli zależy nam na tym, by uszczęśliwić otaczające nas osoby, w domyśle kobiety (tak, kobieta to też człowiek), to nie ma w tym nic złego, ale niestety ten nieszczęsny dzień kobiet jest upraszczany do granic możliwości i nagle z okazji do celebracji rocznicy pewnego rodzaju kolejnego kroku do wolności i demokracji, okazuje się, że 8 marca jest po to, by pokazać, że kobieta jest kobietą i trzeba o tym pamiętać. Absurd.

Nie chcę popadać w skrajności, ani w żadną szeroko pojętą paranoję i tak jak wcześniej wspomniałem naprawdę lubię to wydarzenie, ale często nie odpowiada mi nastawienie ludzi do niego. Wiem, że mamy skłonności do spłacania wszystkiego co możliwe, ale proszę nie tym razem.

O dniu kobiet, czyli święcie mające na celu czcić pamięć i wyrażać szacunek o kobietach, które oddały się w walce o wyższe dobro, można rozmawiać (i pisać) godzinami. Jeśli ktokolwiek tam jeszcze jest, zachęcam do dyskusji. Ciekawy jestem, czy ktokolwiek podziela moje poglądy, czy może dla was jest to po prostu święto ku chwale istoty zwanej kobietą.


A tak jeszcze na ostatni, ostatni moment chcę Wam powiedzieć, że miłym dla drugiej osoby (mężczyzny, czy kobiety) można być przez cały rok i nie trzeba do tego specjalnego dnia!

~
zdjęcie: www.pexels.com

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz