poniedziałek, 11 czerwca 2018

13 powodów sezon 2

13 reasons why weszło na rynek niespodziewanie, ale z hukiem i poklaskiem. Ekranizacja książki pojawiła się, aż po 10 latach i wstrząsnęła wszystkimi. Poruszyła tematy trudne, ale przede wszystkim kontrowersyjne. No i nie obeszło się bez kontrowersji.
Pierwszy sezon serialu był tematem numer jeden przez tygodnie, nie tylko w polskim Internecie, ale również na całym świecie. Pierwszy sezon 13 reasons why pokochałem całym sercem i jest to jeden z moich ulubionych seriali. Mówię o tym otwarcie świadom treści i mankamentów serialu. Popełniłem na jego temat wpis na blogu. Jakże, by inaczej.
Uważam również, że 13 powodów to serial, które silnie wgryzł się w popkulturę. Czy na stałe? Nie wiem, czas pokaże, ale jak na ten moment uważam, że każdy moment jest dobry na dyskusję o tym serialu.





Mimo że pierwszy sezon serialu bardzo lubię, tak do drugiego byłem nastawiony sceptycznie. Może i negatywnie, ale nie na tyle, żeby skreślić go już na początku. O nie.
Jednak serial (tak jak myślałem) okazał się klapą.

Jeszcze przed obejrzeniem drugiego sezonu miałem trzy obawy;
1) serial jest tworzony na siłę
2) momenty refleksyjne zostaną przytłumione przez natłok akcji
3) będzie to sezon nastawiony na komercje
No i prawie wszystkie obawy się spełniły.

Przede wszystkim boli mnie to, że ten sezon jest zupełnie niepotrzebny. Myślę, że pierwszy sezon tworzy doskonałą całość. Historia została opowiedziana, a ostatnia kropka postawiona. Jasne. Są otwarte wątki. Jest masa otwartych wątku, ale to nie znaczy, że serial nie jest pełny.
Od samego początku, że 13 powodów opowiada o życiu, a życia nie można zamknąć w 13 prawie godzinnych odcinkach. Serial opowiada wycinek historii Hannah i jej znajomych. Część życia nastolatków z małego miasteczka. Ich historia toczyła się zarówno przed rozpoczęciem akcji serialu, jak i po. To oczywiste i nie ma potrzeby opowiadać o nich wszystkiego.
Uważam, że dobry serial to nie taki, który mówi o wszystkim, a taki, który świadomie opowiada historię

Do tego drugi sezon całkowicie psuje obraz całego serialu. Niszczy historię i postać Hannah. Twórcy na siłę starają wzbogacić(?) postać dziewczyny. Być może starają się pokazać, że miała ona o wiele więcej powodów, by popełnić samobójstwo. Z mojego punktu widzenia całkowicie ją zniekształcają. Staje się ona totalnie niespójna, często pojawia się brak logiki.

Rozumiem to, że twórcy serialu chęci odpowiedzieć na zarzuty ze strony widzów. Obronić swoją tezę i powiedzieć "Nie to nie tak jak myślicie!", a do tego opowiedzieć dalszą historie bohaterów. Odpowiedzieć na zadane pytania, które nie zostały rozwiązane w pierwszym sezonie. Niestety drugi sezon również nie odpowiada na pytania zadane w pierwszym. Mało tego. Dopowiada kolejne.
Sezon w sumie jest o niczym, kończy się tak naprawdę tą samą sceną jaką kończy się pierwszy. sezon. Odpowiada na kilka pytań, które zadał 1 (o ile w ogóle to robi) i zadaje kolejne i kolejne. Jest przepełniony zbędnymi scenami, które nie łączą się z fabułą, ani ideą serialu.

Uważam, że jest masa, ALE to masa dziur w fabule i jeszcze więcej niepotrzebnych scen.
Przede wszystkim wątek Alexa, który urywa się w połowie serialu. Jego początek, ani koniec nie zostały dobrze zarysowane, a sens? Nie było po prostu sensu, by realizować ten wątek. Nie wnosił nic, ani do historii, fabuły, ani postaci.
Podobnie jest z wątkiem Justina. Wziął się on znikąd, jednak wydaje mi się, że trzymał dłużej w napięciu, niż ten z Alexem i miał odrobinę więcej sensu. Ale niezbyt wiele.
Tak samo jak pomysł z polaroidami. Masakra. Myślę, że jest to zupełnie zbędny zabieg.
Irytowało mnie również poprowadzenia wątku Tylera. Rozumiem jest to postać ważna dla serialu, ale sceny z nim nie wiążą się bezpośrednio z sezonem pierwszym. Nie ma tu słowa o pasji do fotografii, wątek z bronią również został słabo poprowadzony. Tak, poświecono mu wiele uwagi, ale z marnym skutkiem. Nadal nie wiemy skąd chłopak ma broń, po co mu ona, dlaczego tak go pociąga i czemu ma jej aż tyle.
Też zastanawiały mnie urojenia Claya (?) w sensie, gdy widział on ducha (?), projekcje Hanny. Ok, w pierwszym sezonie to zdawało egzamin, być może było to jego wyobrażenie dziewczyny. ALE tym razem postać Hanny nie jest jedynie wyobrażeniem, a staje się czynnym bohaterem. Ma własny głos, a nie jedynie głos płynący z kaset. Wpływa na bohatera, rozmawia i funkcjonuje z nim. I nie ma praktycznie wyjaśnione o co chodzi! Na początku myślałem, że zostanie pociągnięty wątek choroby psychicznej Claya (w 1 sezonie było to zasugerowane), ale nie. Clay rozmawiał z duchem martwej dziewczyny i tyle.

Najgorsze, ale to absolutnie najgorsze w tym serialu jest to, że jest on szkodliwy. Po prostu. O ile pierwszy sezon był ważny i potrzebny. Otwierał oczy na problemy innych. Przemawiał do ludzi i zmieniał na dobre myśl społeczną. 13 powodów sezon 1 miało jasny komunikat "Inni również mają problemy, uszanuj i zrozum to. Nie krzywdź innych!". Jednocześnie świetnie pokazywał efekt motyla. Samobójstwo Hannah nie było wynikiem tytułowych trzynastu powodów, nie było nawet sumą tych problemów, a tym bardziej żaden poszczególny powód nie powodował samobójstwa dziewczyny. Każdy kolejny powód doprowadzał dziewczynę do załamania, niszczył ją. Każdy kolejny coraz silniej i coraz mocniej. Być może, gdyby nie poprzednie doświadczenia dziewczyna, by się nie zabiła. Może, gdyby nie przeżyła chociaż jednej rzeczy z listy 13 powodów jej los by się potoczył inaczej. Niestety życie to coś więcej, niż suma doświadczeń.
O tyle drugi sezon ma kilka niejasnych komunikatów. Przede wszystkim "Świat nie jest sprawiedliwy", "Życie jest trudne i nie ma sensu", a także "Pieniądze załatwią wszystko".
W świecie wykreowanym przez twórców nie ma sprawiedliwości, nie warto się starać, bo to zły zwycięża. Brakuje tutaj przemiany jakiegokolwiek bohatera. Przynajmniej pozytywnej przemiany.
Tym razem 13 powodów uczy, by się nie starać, bo to nie ma sensu!
To jest okropne

Mimo wszystko w moim serduszku zachowała się scena z ostatniego odcinka, gdy w sądzie pojawiło się wiele żeńskich postaci serialu mówiących o powszechności gwałtów, molestowania i wszelkie rodzaje naruszania sfery prywatności, które są złe. Myślę, że to bardzo ważna, piękna i wartościowa scena.
Reszta? Jak zawsze.

1 komentarz :

  1. Drugiego sezonu nie obejrzałam, głównie dlatego, że usłyszałam o niezwykle graficznych scenach gwałtu i stwierdziłam, że moja psychika tego nie zniesie. Nie wiem kto o zdrowym umyśle mógł uznać scenę samobójstwa ORAZ gwałtu przedstawione w ten sposób za coś w porządku. Nikt z osób zaangażowanych w 13rw nie wiedział co robi. Tu chodzi jedynie o shock value, nie o przesłanie czy pokazanie "smutnej prawdy". Serial jest szkodliwy. Cholernie szkodliwy i brzydzę się nim z całego serca.

    A co do sceny gwałtu w ostatnim odcinku, której nie widziałam, ale o której wielokrotnie słyszałam - nie obchodzi mnie czy fabuła jej potrzebowała. Coś, co miało pokazywać realia życia nastolatków z pewnością nie potrzebuje czegoś tak graficznego i obrzydliwego. Można było to załatwić w inny sposób, a przesłanie zostałoby takie samo (a może nawet by się wzmocniło). NIECH TEN SERIAL ZGINIE I PRZEPADNIE ZANIM WYBUCHNĘ ZE ZŁOŚCI.

    OdpowiedzUsuń